Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kielce: Proces radnego oskarżonego o groźby karalne - od nowa

0
Podziel się:

Sąd Okręgowy w Kielcach uchylił w środę wyrok wobec radnego powiatu
kieleckiego, skazanego przez sąd pierwszej instancji za kierowanie gróźb karalnych, wobec
uczestników marszu milczenia przeciw homofobii. Jego proces zacznie się od nowa.

Sąd Okręgowy w Kielcach uchylił w środę wyrok wobec radnego powiatu kieleckiego, skazanego przez sąd pierwszej instancji za kierowanie gróźb karalnych, wobec uczestników marszu milczenia przeciw homofobii. Jego proces zacznie się od nowa.

Sąd utrzymał natomiast w mocy wyroki wobec dwóch innych mężczyzn - uczestników kontrmanifestacji - uznanych winnymi przez Sąd Rejonowy.

16 maja 2010 r. kilkanaście młodych osób przeszło kieleckim deptakiem w marszu milczenia - proteście przeciwko homofobii. Za uczestnikami protestu szło kilkudziesięciu młodych mężczyzn, którzy wołali m.in. "Jak złapiemy, połamiemy", "Do gazu", "Dobry gej - martwy gej".

Prokuratura oskarżyła osiem osób o kierowanie pod adresem manifestantów gróźb karalnych. Wśród oskarżonych jest radny powiatu kieleckiego z PiS i zastępca świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej - 44-letni Mirosław Gębski (zgodził się na podawanie nazwiska).

W lutym 2013 r. sąd pierwszej instancji uznał wszystkich winnymi kierowania gróźb pod adresem uczestników marszu. Gębskiego skazał na 4,5 tys. zł grzywny. Od wyroku odwołał się oskarżony i jego obrońcy oraz obrońcy Grzegorza B. i Przemysława Ch. B. został skazany na cztery miesiące ograniczenia wolności, wobec Ch. - sąd pierwszej instancji umorzył warunkowo postępowanie karne na rok.

Obrońcy w apelacji podnosili m. in. dowolną ocenę dowodów przez sąd rejonowy, uchybienia proceduralne i nieprawidłowości w ocenie zeznań pokrzywdzonych. Prokurator wniósł o nieuwzględnienie apelacji i utrzymanie wyroków w mocy.

Sąd Okręgowy miał wątpliwości, co do prawidłowości ustalenia przez sąd pierwszej instancji, czy Gębski wykrzyknął hasło uznane w postępowaniu za groźbę: "Jak złapiemy, połamiemy". Jak mówiła przewodnicząca składu orzekającego sędzia Aleksandra Babilon-Domagała, nakręcony przez policję podczas marszu film, nie obrazuje dokładnego przebiegu wydarzeń.

Według Sądu Okręgowego w ponownym procesie należy precyzyjnie zrekonstruować przebieg wypadków - przesłuchać ponownie oskarżonych, pokrzywdzonych oraz policjanta, który filmował manifestację, jednocześnie odtwarzając nagranie.

Sąd podkreślił, że trudno będzie dokładnie zrekonstruować przebieg wydarzeń, ale w postępowaniu karnym w sposób stanowczy należy udowodnić winę podsądnego - dlatego postępowanie należy przeprowadzić jeszcze raz.

Gębski podkreślał przed sądem, że jest niewinny. Jak mówił na poprzedniej rozprawie, wśród kontrmanifestantów przebywał "przypadkowo, przez kilka minut". Śpiewał hymn państwowy i sam rzucił hasło wiecowe "Sierpem i młotem czerwoną hołotę", ale grupa nie podchwyciła tego hasła. Przyznał też, że krzyczał "Rób to w domu po kryjomu", bo jest przeciwnikiem okazywania w miejscach publicznych jakichkolwiek preferencji seksualnych.

Sąd utrzymał w mocy wyrok wobec Grzegorza B. i Przemysława Ch. Z orzeczenia wobec Ch. wyeliminował jedynie sformułowanie, że działał on wspólnie i w porozumieniu z Gębskim - z tej racji, że jego proces będzie się toczył od nowa. Wyrok wobec B. i Ch. jest prawomocny.

W opinii Sądu Okręgowego, ustalenia sądu pierwszej instancji, co do kierowania gróźb przez tych oskarżonych, pod adresem uczestników marszu są prawidłowe. "Istotą przestępstwa kierowania groźby karalnej jest to, czy pokrzywdzeni mieli uzasadniony powód obawiać się takiej groźby. Nie jest istotne, że manifestanci byli zabezpieczani przez policję. Rzecz w tym, że obawiano o sytuację, jaka mogła mieć miejsce po zakończeniu marszu, gdy jego uczestnicy będą chcieli wrócić do domów" - mówiła sędzia.

Sąd podkreślił też, że przedmiot zainteresowania sądów obu instancji, nie był związany z kwestiami światopoglądowymi, eksponowanymi w tej sprawie. Jeden z obrońców Gębskiego mec. Grzegorz Długi mówił w sądzie, że relacje pokrzywdzonych mogły być "nacechowane politycznie". W opinii drugiego z obrońców mec. Janusza Wojciechowskiego wyrok sądu pierwszej instancji był skażony "pewnym politycznym podejściem".

Wyrok sądu rejonowego wobec pozostałych pięciu oskarżonych w sprawie jest prawomocny. Mężczyźni - skazani na cztery miesiące ograniczenia wolności i prace społeczne - nie wnosili apelacji. (PAP)

ban/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)