Prezydent Kirgistanu Kurmanbek Bakijew, którego dymisji domaga się opozycja, oświadczył w czwartek, że nie ustąpi. Obciążył opozycję odpowiedzialnością za akty przemocy, które w ostatnich dniach wstrząsnęły krajem.
Oświadczenie Bakijewa ukazało się na stronie internetowej www.24.kg. Poinformowano, że zostało przysłane e-mailem. Jego autentyczności nie udało się na razie potwierdzić.
Przywódczyni kirgiskiej opozycji Roza Otunbajewa, która stanęła na czele rządu tymczasowego, przyznała w czwartek na spotkaniu z dziennikarzami w Biszkeku, że Bakijew nie ustąpił.
"O ile nam wiadomo, jest w Dżalalabadzie. Próbuje konsolidować tam swych zwolenników, żeby bronić swej pozycji. Chcemy negocjować jego rezygnację. Jego biznes tutaj już się skończył. (...) Ludzie, którzy zginęli tu wczoraj, są ofiarami jego reżimu" - oświadczyła.
Bakijew opuścił Biszkek w środę. Agencje prasowe informowały, że poleciał do miasta Osz, uważanego za bastion jego zwolenników.(PAP)
az/ kar/
59999011,arch.