Decyzja w sprawie dzierżawienia przez USA bazy Manas, istotnej dla operacji wojskowych w Afganistanie, jeszcze nie jest ostateczna - powiedział w czwartek wicepremier Kirgistanu Omurbek Tekebajew.
Tymczasowy rząd Kirgistanu, który przejął władzę w kraju 7 kwietnia po ucieczce prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, wysyła sprzeczne sygnały dotyczące przyszłości amerykańskiej bazy.
"Kwestia ta (dzierżawy bazy) najpewniej nie będzie rozważana przed wyborami" - powiedział w wywiadzie dla Reutera kirgiski wicepremier odpowiedzialny za reformę konstytucyjną. Jak oświadczył wcześniej wybory parlamentarne odbędą się 10 października, prawdopodobnie razem z wyborami prezydenckimi.
"Rząd tymczasowy uważa, że tak ważnym kwestiom musi przyjrzeć się legalny rząd, czyli nowy rząd utworzony po wyborach parlamentarnych" - argumentował Tekebajew.
Jak dodał, w rządzie są różne opinie w sprawie dzierżawy bazy przez Amerykanów.
W ubiegłym tygodniu Tekebajew mówił, że "rząd tymczasowy postanowił automatycznie przedłużyć o rok porozumienie z USA dotyczące obecności Amerykanów w centrum tranzytowym w Manas". Stojąca na czele rządu tymczasowego Kirgistanu Roza Otunbajewa potwierdziła 9 kwietnia, że amerykańska baza pozostanie w jej kraju.
Umowy w sprawie bazy Manas pod Biszkekiem, zwanej oficjalnie centrum tranzytowym USA, podpisywał z Amerykanami odsunięty od władzy prezydent Bakijew.
Na początku 2009 roku, gdy kiedy Rosja obiecała Kirgistanowi 2 mld dolarów pomocy, kraj ten ogłosił, że zamknie amerykańską bazę w Manas. Zmienił zdanie, kiedy Amerykanie zapłacili 180 mln dolarów za możliwość pozostania w bazie.
Amerykańską bazę lotniczą Manas otwarto w 2001 roku, by wesprzeć działania wojsk USA i NATO w Afganistanie. (PAP)
cyk/ ap/
6090556 arch.