Przedstawiciele ekologicznego Klub Gaja przekonywali w piątek na happeningu w centrum Warszawy, by nie kupować żywych karpi. Każdy ma prawo wyboru, czy będzie jadł karpia czy nie, ale nikt nie ma prawa znęcać się nad tym zwierzęciem - powiedział szef Klubu Jacek Bożek.
Klub przeprowadził w piątek happening pod hasłem "Nie baw się w kata, kup karpia w płatach". To element kampanii społecznej "Nie kupuj żywych karpi"; twarzami kampanii są aktorzy Julia Pietrucha, Magdalena Popławska, Magdalena Różczka, Bartłomiej Topa i Daniel Wieleba. Wsparli ją też pisarka Olga Tokarczuk, publicysta kulinarny Robert Makłowicz i dramatopisarz Artur Pałyga.
Do tego, by nie zabijać karpi, przekonywali w piątek warszawiaków wolontariusze z pomalowaną ciemną farbą połową twarzy. Na policzku mieli namalowanego karpia - jego pyszczek znajdował się w miejscu ludzkich ust.
Jak powiedział Bożek, jeśli decydujemy się na rybę na stole, to można kupić karpia ubitego - z lodu, lub mrożone płaty, bo to ogranicza niepotrzebne cierpienie tych zwierząt. Zabijanie ryby w domu wprowadza też niepotrzebny stres dla całej rodziny.
Nadmierne stłoczenie ryb przy handlu nimi, pakowanie żywych ryb do worków foliowych, zadawanie im ran i cierpień, zabijanie w obecności najmłodszych to, według ekologów, zachowania nieetyczne. Bożek dodał, że takie zachowania naruszają też przepisy ustawy o ochronie zwierząt. Na stronie internetowej akcji (JeszczeZywyKarp.pl) można znaleźć wzory zgłoszeń o przypadkach łamania prawa lub o potrzebie kontroli inspekcji weterynaryjnej w sklepie czy punkcie handlowym.
Klub Gaja przypomina, że karp na świątecznym stole to nie zwyczaj wielowiekowy, tylko efekt propagandy z pierwszych lat powojennych w Polsce. Hasło "karp na każdym wigilijnym stole" to słowa Hilarego Minca - wicepremiera komunistycznego rządu Polski w latach 1949-52 - powiedział Bożek. "Taka forma sprzedaży, której początki sięgają PRL-u, naszym zdaniem nie powinna być kontynuowana w XXI w." - dodał.
"W okresie PRL brakowało tradycyjnego śledzia. Karp był jedną z niewielu ryb dostępnych na rynku w okresie przedświątecznym. Aby nie angażować w handel i tak brakujących w gospodarce socjalistycznej środków, żywy karp, nieprzerobiony, trafiał przede wszystkim do zakładów pracy. Zwyczajem było przynoszenie do domu żywej ryby w torbie lub wiaderku, umieszczanie jej w wannie i własnoręczne zabijanie" - tłumaczył lider projektu.
Sejm w 2009 r. znowelizował ustawę o ochronie zwierząt - w taki sposób, że chroni także ryby. One, jak wszystkie kręgowce odczuwają ból, strach i stres - przekonują ekolodzy.
Klub Gaja powstał w 1988 r. Jest jedną z najstarszych niezależnych pozarządowych organizacji zajmujących się ochroną środowiska naturalnego i prawami zwierząt w Polsce. Misją Klubu jest ochrona Ziemi oraz zachowanie środowiska naturalnego i różnorodności biologicznej dla nas i dla przyszłych pokoleń. (PAP)
ago/ bos/ gma/