Śledztwo w sprawie prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego zostanie przedłużone do końca kwietnia - poinformował w piątek PAP rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, Krzysztof Trynka. Przedłużenie ma związek z kaucją, którą prokuratura nałożyła na samorządowca.
Ostatni wyznaczony przez prokuraturę termin przypuszczalnego zakończenia śledztwa w sprawie prezydenta Sopotu upływał z końcem marca. Śledczy zgromadzili już cały materiał dowodowy i planowali zakończyć postępowanie. Ostatecznie jednak okazało się to niemożliwe.
Jak wyjaśnił Trynka, prokuratorzy zajmujący się sprawą wystąpili z wnioskiem o przedłużenie śledztwa o kolejny miesiąc - do końca kwietnia. Wniosek śledczych czeka na aprobatę szefa prokuratury apelacyjnej. Trynka dodał, że przedłużenie postępowania o miesiąc jest związane z koniecznością rozstrzygnięcia przed zakończeniem śledztwa sprawy związanej ze środkiem zapobiegawczym zastosowanym przez prokuraturę wobec Karnowskiego.
Chodzi tu o kaucję w wysokości 35 tys. zł, którą prokuratura nałożyła na prezydenta Sopotu w kwietniu 2009 roku. W ostatnich tygodniach Karnowski wystąpił o zniesienie tego środka zapobiegawczego i zwrot kaucji, prokuratura odmówiła jednak, a prezydent Sopotu złożył zażalenie na tę decyzję. Teraz sprawę musi rozstrzygnąć sąd. Jak poinformował Trynka, będzie to Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe.
Postępowanie dotyczące prezydenta Karnowskiego wszczęto w lipcu 2008 roku po tym, jak do prokuratury zgłosił się trójmiejski przedsiębiorca Sławomir Julke. Zeznał on, że w marcu 2008 roku Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudowę strychu kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Julke dostarczył prokuraturze nagranie rozmowy z Karnowskim, która miała dowodzić winy prezydenta.
W efekcie postępowania wobec Karnowskiego, pod koniec stycznia ub.r. gdańska prokuratura zarzuciła mu, że złożył korupcyjną propozycję Sławomirowi Julke. Ponadto samorządowiec usłyszał zarzut przyjęcia korzyści majątkowych w wysokości ponad 67 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Diler miał sprzedać prezydentowi po zaniżonej cenie (w sumie o 52,2 tys. zł) trzy auta, serwisować je za darmo (wartość usług oceniono na 13,4 tys. zł) oraz wykonać w domu Karnowskiego bezpłatnie prace remontowe warte 1,8 tys. zł.
Kolejną łapówkę, zdaniem prokuratury - w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości ok. 2 tys. zł, Karnowski miał przyjąć od innego miejscowego przedsiębiorcy - Mariana D.
Śledczy zarzucili też Karnowskiemu, że w 2007 roku, przed przetargiem na samochody dla magistratu, złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza Groblewskiego nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronności wobec tej firmy.
Po postawieniu zarzutów Karnowski został zatrzymany, a prokuratura wnioskowała o areszt, ale sąd w dwóch instancjach zdecydował, że prezydent pozostanie na wolności.
Na początku kwietnia ub.r. prokuratura uzupełniła jeden z zarzutów wobec Karnowskiego; uznała, że Karnowski skorzystał z 12, a nie 11 bezpłatnych napraw oferowanych przez Groblewskiego. Dwunasta naprawa miała mieć wartość 3,7 tys. złotych. Prokuratura zdecydowała też o zastosowaniu wobec Karnowskiego środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 35 tys. zł.
W połowie maja ub.r. odbyło się referendum, w którym mieszkańcy Sopotu odpowiadali na pytanie czy chcą, by Karnowski pozostał na stanowisku prezydenta. Wynik głosowania okazał się dla niego korzystny. Karnowski zapowiedział jednak, że nie będzie startował w kolejnych wyborach samorządowych.
Po nagłośnieniu całej sprawy Karnowski, który był jednym z założycieli Platformy Obywatelskiej na Pomorzu, zrezygnował z członkostwa w tej partii. (PAP)
aks/ bno/ gma/