Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kolejni prokuratorzy przed komisją śledczą ds.Olewnika

0
Podziel się:

Sejmowa komisja śledcza do zbadania działań policji i prokuratury ws.
porwania Krzysztofa Olewnika przesłuchała we wtorek kolejnych troje stołecznych prokuratorów:
Jolantę Mamej, Zbigniewa Ordanika i Jerzego Kopcia. Kończy się lista prokuratorów; po nich komisja
wezwie policjantów.

Sejmowa komisja śledcza do zbadania działań policji i prokuratury ws. porwania Krzysztofa Olewnika przesłuchała we wtorek kolejnych troje stołecznych prokuratorów: Jolantę Mamej, Zbigniewa Ordanika i Jerzego Kopcia. Kończy się lista prokuratorów; po nich komisja wezwie policjantów.

Wtorkowe przesłuchania dotyczyły dwóch okresów tego śledztwa, toczonego w od lata 2004 r. do września 2006 r., gdy sprawę przekazano "specjalizującej się" w sprawach o porwanie Prokuraturze Okręgowej w Olsztynie.

Prokurator Jolanta Mamej nadzorowała śledztwo Roberta Skawińskiego z wydziału ds. przestępczości gospodarczej, bo tam trafiła sprawa po przeniesieniu jej z Prokuratury Rejonowej w Sierpcu.

To za czasów Skawińskiego rodzina Olewników przekazała porywaczom 300 tys. euro okupu, to wtedy również z policyjnego samochodu skradziono część akt śledztwa. Po tym zdarzeniu sprawę zabrano Skawińskiemu i przekazano do wydziału ds. przestępczości zorganizowanej, gdzie sprawa - według posłów - powinna była trafić już na początku.

Zanim jednak doszło do kradzieży akt, w czerwcu 2004 r. na polecenie Skawińskiego policja zatrzymała Sławomira Kościuka - jednego z porywaczy i zabójców Olewnika. Skawiński chciał wnosić do sądu o jego aresztowanie pod zarzutem udziału w porwaniu. Z projektem takich dokumentów poszedł do prok. Mamej - swojej ówczesnej kierowniczki.

"Ja wtedy stwierdziłam, że zarzuty i taki wniosek byłyby przedwczesne, bo nie ustalono jeszcze operacyjnie powiązań tej osoby (Kościuka - PAP) z innymi członkami grupy ani miejsca przetrzymywania Krzysztofa Olewnika" - mówiła we wtorek przed komisją prokurator Mamej. Dodała, że domagała się, by policja pilnie ustaliła operacyjnie te sprawy.

Zarazem Mamej zaprzeczyła, by jej opinia była poleceniem dla prokuratora Skawińskiego i - gdyby jednak chciał on stawiać zarzuty - jej pogląd nie byłby przeszkodą. "Nie byłam jego przełożonym, nie miałam prawa wydawać mu poleceń. To była tylko konsultacja, po którą Skawiński z własnej woli przychodził" - dodała.

Jej zdaniem, aresztowanie Kościuka bez ustalenia wspólników i miejsca uwięzienia Olewnika spowodowałoby, że pozostali porywacze zerwaliby z nim kontakt i "poświęciliby go" dla własnego ocalenia.

"Ale i tak już samo zatrzymanie Kościuka było dla porywaczy ostrzeżeniem, że śledczy są na ich tropie. Przecież niedługo potem z policyjnego samochodu skradziono akta tej sprawy" - zauważył na to Andrzej Dera (PiS). "Zatrzymania Kościuka prokurator Skawiński ze mną nie konsultował" - odparła prok. Mamej.

Po zatrzymaniu Kościuka i kradzieży akt latem 2004 r. śledztwo przez dwa lata nie przyniosło spektakularnych efektów. Dopiero jesienią 2006 r. udało się ustalić miejsce uwięzienia Olewnika i ująć grupę bandytów. Krzysztof Olewnik już wtedy nie żył.

Ponownie zatrzymany został Kościuk, herszt bandy Wojciech Franiewski, kolejny z zabójców Robert Pazik i inni gangsterzy. Franiewski powiesił się w areszcie, zanim postawiono mu zarzut; Kościuk i Pazik uczynili to po wyrokach skazujących ich na dożywocie.

Kulisy odebrania sprawy Skawińskiemu i przekazania jej do wydziału VI prokuratury ds. przestępczości zorganizowanej odsłonił Jerzy Kopeć, naczelnik tego wydziału. Zeznał on przed komisją, że ze spotkania z ówczesną prokurator okręgową Aliną Janczarską wie, iż była to decyzja ówczesnego wiceprokuratora generalnego Kazimierza Olejnika. "Uzasadnienie było takie, że śledztwo jest prowadzone przewlekle, nie ma w nim efektów, a śledczy lansują wersję samouprowadzenia" - powiedział Kopeć.

Przed komisją stanął też we wtorek Zbigniew Ordanik, wiceszef warszawskiej prokuratury okręgowej, nadzorujący pion "pezetów", gdzie śledztwo prowadził Radosław Wasilewski. "Tego postępowania nikt by lepiej nie poprowadził" - tak ocenił jego prace.

Ordanik przypomniał, że to właśnie Wasilewskiemu udało się namówić kluczowego świadka Piotra S. do złożenia zeznań, które wskazały porywaczy i zabójców Krzysztofa Olewnika - Franiewskiego, Kościuka, Pazika i innych. To procesowe ustalenia Wasilewskiego wskazywały, że z grupą porywaczy mieli kontakt ludzie ze środowiska policyjnego. I to wtedy - w kwietniu 2006 r. - śledztwo przeniesiono do Olsztyna.

Według Ordanika, odkąd on i Wasilewski zapoznali się z aktami sprawy, uznawali za główną hipotezę śledztwa, że Olewnik został porwany. "Wersję samouprowadzenia wykluczyliśmy" - dodał. Oświadczył zarazem, że jest "absolutną nieprawdą", by Wasilewski planował postawienie zarzutów siostrze Krzysztofa Olewnika.

"Ale gdy była ona przesłuchiwana przez prokuratora, została uprzedzona o prawie do odmowy odpowiedzi na pytanie, jeśli mogłaby ona ją narazić na odpowiedzialność karną" - dociekał poseł Edward Wojtas (PSL). "Ja też dziś zostałem o tym uprzedzony, ale nie dociera do mnie przez to, że mogę zaraz mieć postawione zarzuty" - odparł Ordanik.

Krzysztofa Olewnika porwano w 2001 r. Sprawcy więzili go przez wiele miesięcy, potem postanowili zabić. Już po tym jak został zamordowany, jego rodzina - upewniana przez bandytów, że Krzysztof żyje - zapłaciła 300 tys. euro okupu za jego uwolnienie. Rodzina ma największe pretensje do władz o to, że na początkowym etapie sprawy prowadzono ją niefrasobliwie, zajmowano się pobocznymi wątkami i forsowano wersję o tym, że Olewnik - mając problemy w biznesie i życiu osobistym - sfingował swoje porwanie. Dopiero po kilku latach śledczy uwierzyli, że tak nie było. (PAP)

wkt/ itm/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)