Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kolejni świadkowie zeznają w procesie Katarzyny W.

0
Podziel się:

#
dochodzą m.in. zeznania zaangażowanych w poszukiwania dziewczynki policjantów
#

# dochodzą m.in. zeznania zaangażowanych w poszukiwania dziewczynki policjantów #

26.07. Katowice (PAP) - Kolejni świadkowie stanęli w piątek przed Sądem Okręgowym w Katowicach - w procesie przeciwko Katarzynie W., oskarżonej o zabicie półrocznej córki Magdy. Na pytania sądu odpowiadali m.in. policjanci z Sosnowca zaangażowani w akcję poszukiwania dziecka.

Policjant Piotr B. wykonywał oględziny mieszkania małżeństwa W. w dniu zgłoszenia rzekomego porwania dziewczynki; odbywało się to w obecności męża oskarżonej; wcześniej przesłuchiwał też Bartłomieja W. Sąd pytał policjanta m.in. o zniknięcie rzeczy dziecka z pokoju - między pierwszym dniem po zgłoszeniu zaginięcia a następnym; policjant jednak nie znał przyczyny. Na pytanie sądu odpowiedział też, że Bartłomiej W. podczas wykonywanych z nim czynności był spokojny, odpowiadał na pytania; jego nastrój określił jako ponury.

Również zaangażowana w tamte działania policjantka Małgorzata K. wskazała, że dzień po zgłoszeniu porwania dziecka w kuchni małżeństwa W. nie było widać rzeczy potrzebnych do opieki nad dzieckiem. Zeznała m.in. że zdziwiło to ją i jeszcze jedną również pracującą tam policjantkę. W mieszkaniu nie było też śmieci, szczególnie śmieci po dziecku.

Policjantka wykonywała też eksperyment procesowy dotyczący czasu przejścia między domem W. a miejscem rzekomego napadnięcia - w piątek nie pamiętała dokładnie czasu eksperymentu, ale był on o wiele krótszy niż o swojej drodze mówiła oskarżona, nawet o ok. 40 minut.

Policjantka zaznaczyła też, że Katarzyna W. opisywała podczas eksperymentu wiele osób mijanych wcześniej po drodze przed rzekomym napadem. Jej zdaniem było to dziwne, bo zwykle idąc z wózkiem nie obserwuje się dokładnie przechodniów. Sprawcy rzekomego uprowadzenia dziecka, za którym kilkukrotnie miała się oglądać, widząc, że ją obserwuje, oskarżona nie umiała jednak dokładnie opisać. Również później - z miejsca wypadku - Katarzyna W. miała zapamiętać zaskakujące szczegóły.

Przed sądem stanął też w piątek jako świadek Stanisław S., który z własnej inicjatywy zgłosił się do prokuratury. Podczas jednego z jego nocnych przejazdów pociągiem z Wrocławia do Krakowa, prawdopodobnie w styczniu 2011 r. (rok przed śmiercią Magdy - PAP), do jego przedziału w Gliwicach weszli - jak mówił - z całą pewnością Katarzyna W. i Bartłomiej W. Mężczyzna miał momentami przytulać się policzkiem do brzucha kobiety, ta natomiast miała w pewnej chwili demonstracyjnie spytać: "kto by marnował czas na wychowanie dziecka ()?". Obrońca Katarzyny W. mec. Arkadiusz Ludwiczek poprosił o włączenie jego notatek do akt. Potem wypytywał o jego sytuację życiową.

Wcześniej, podczas piątkowej rozprawy, przesłuchiwani byli cieszyński policjant kryminalny, któremu współosadzona z Katarzyną W. zrelacjonowała treść ich rozmów w areszcie, znajomy męża Katarzyny W., który był świadkiem pierwszych chwil po upozorowaniu porwania dziewczynki, a także chłopak, który 24 styczna znalazł leżącą w alejce Katarzynę W. Jako świadek zeznawał też pracownik Krzysztofa Rutkowskiego zaangażowany w akcję poszukiwania dziecka.

Podczas piątkowej rozprawy sąd planuje przesłuchanie łącznie kilku świadków. Na wcześniejszych rozprawach odebrano już zeznania członków najbliższej rodziny, niektórych znajomych, kobiet współosadzonych z Katarzyną W., a także biegłych medycyny sądowej, którzy wydali opinię o przyczynie śmierci dziecka - wskazując, że było to gwałtowne uduszenie.

Sąd 10 lipca przedłużył też oskarżonej areszt o trzy miesiące. Ocenił przy tym m.in., że w tym czasie realne jest zakończenie procesu.

Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.

Zdaniem prokuratury Katarzyna W. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według niej dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.(PAP)

mtb/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)