36 rebeliantów z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) zginęło w poniedziałkowym ataku kolumbijskiej armii na ich obóz. To już drugi tak silny atak na partyzantów w ciągu tygodnia.
Do bombardowania pozycji rebeliantów z powietrza doszło w miejscowości Vista Hermosa w departamencie Meta w środkowej Kolumbii, tradycyjnym bastionie FARC. Jak pisze agencja Associated Press, atak nastąpił po tym jak rebelianci zapowiedzieli, że przygotowują się do uwolnienia ostatnich więźniów.
Szef kolumbijskich sił zbrojnych, gen. Alejandro Navas odrzucił sugestie, że ataki mogą opóźnić uwalnianie więźniów przez FARC. Podkreślił, że naloty na kryjówki rebeliantów były planowane od kilku miesięcy.
Generał Navas dodał, że bombardowanie nastąpiło, gdy rebelianci przechodzili szkolenie. Zaznaczył, że operacja jeszcze się nie zakończyła.
W zeszłym tygodniu kolumbijska armia zabiła 33 rebeliantów w podobnym ataku na inny bastion FARC, w departamencie Arauca na północnym-wschodzie kraju, niedaleko granicy z Wenezuelą.
FARC wzywały w ostatnich latach do podjęcia rozmów pokojowych, zwłaszcza odkąd wspierany przez Stany Zjednoczone rząd przypuścił blisko dekadę temu ofensywę przeciw rebeliantom, znacznie osłabiając ich oddziały. Partyzanci wciąż stanowią jednak zagrożenie w niedostępnych, wiejskich terenach.
W lutym br. FARC zapowiedział, że uwolni ostatnich więźniów i zaprzestanie porwań cywilów. Partyzanci mieli wypuścić - jak obiecywali na swej stronie - 10 ostatnich "jeńców", funkcjonariuszy kolumbijskich sił bezpieczeństwa. Według danych rządowych z lutego, organizacja przetrzymuje jeszcze co najmniej 12 osób.
Marksistowska partyzantka FARC, założona w 1964 roku, jest wpisana na listę organizacji terrorystycznych w USA i Europie. (PAP)
cyk/
11079393 11079482 arch.
