Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Komentarze po przemówieniu Obamy o redukcji deficytu i długu publicznego

0
Podziel się:

Prezydent USA Barack Obama zbiera komplementy od lewicujących
komentatorów za środowe przemówienie, w którym przedstawił koncepcję redukcji deficytu i zadłużenia
kraju. Prawica zarzuca mu politycznie antagonizującą treść i ton tego wystąpienia.

Prezydent USA Barack Obama zbiera komplementy od lewicujących komentatorów za środowe przemówienie, w którym przedstawił koncepcję redukcji deficytu i zadłużenia kraju. Prawica zarzuca mu politycznie antagonizującą treść i ton tego wystąpienia.

Media zwracają uwagę, że swój plan Obama zaprezentował w głębszym ujęciu, podkreślając, iż wynika on z innej wizji społeczeństwa, niż plan zmniejszenia deficytu ogłoszony przez republikańskiego szefa komisji budżetowej w Izbie Reprezentantów Paula Ryana.

Ten ostatni proponuje osiągnąć ten cel wyłącznie w drodze cięć wydatków rządowych, m.in. na federalne ubezpieczenia zdrowotne dla emerytów (Medicare) i inne programy, kosztem słabszych grup społecznych.

"Nie było to przemówienie o dolarach i centach, lecz raczej apel do Amerykanów, by zastanowili się, w jakim kraju pragną żyć i jak definiują wspólne poświęcenia" - pisze czwartkowy "Washington Post".

Wystąpienie prezydenta nazywa "jednym z jego najważniejszych przemówień w ciągu ponad dwóch lat rządów" i podkreśla, że rozproszyło ono obawy, iż idący ostatnio na daleko idące kompromisy z GOP Obama nie ma silnych przekonań.

"Prezydent wykorzystał przemówienie budżetowe do wyraźnego zdystansowania się od republikańskich planów obdarowania benefitami podatkowymi bogatych i pozostawienia swojemu losowi ludzi biednych, starych i bezrobotnych. Zarysował zupełnie inną wizję Ameryki, która dotrzymuje obietnic wobec słabych i domaga się poświęceń od silnych" - czytamy w artykule redakcyjnym "New York Timesa".

Obama powiedział w przemówieniu o potrzebie sprawiedliwego rozłożenia ciężaru poświęceń, które będą niezbędne w celu redukcji groźnego dla kraju deficytu i długu publicznego - a więc nie tylko cięć wydatków, lecz także podniesienia podatków od najzamożniejszych obywateli.

Sprzeciwił się też redukcji wydatków na Medicare i takie cele jak badania naukowe, edukacja, pomoc dla studentów z biedniejszych rodzin i infrastruktura transportu.

Republikanów oskarżył o próbę rozmontowania systemu państwa opiekuńczego, chroniącego interesy najbiedniejszych, a więc zerwania "umowy społecznej" tradycyjnie obowiązującej w USA i innych krajach o gospodarce wolnorynkowej.

Przyznając, że Amerykanie są "narodem polegających na sobie indywidualistów", bronił też znacznej i aktywnej roli rządu, ponieważ - mówił - "poprzez rząd powinniśmy robić to, czego nie możemy zrobić dobrze dla nas samych".

Republikańscy przywódcy w Kongresie zarzucili Obamie, że w swym wystąpieniu sformułował niesprawiedliwe zarzuty - zaprzeczali, jakoby dążyli do likwidacji Medicare i innych elementów osłony socjalnej.

Oskarżyli go o podsycanie antagonizmów partyjnych, a nawet wywoływanie "wojny klasowej" przez apele o większe opodatkowanie bogaczy.

Czwartkowy "Wall Street Journal" nazwał wystąpienie prezydenta "toksycznym", wygłoszonym jako element kampanii o reelekcję w wyborach w 2012 r.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)