Komisarz UE ds. rozszerzenia i polityki sąsiedztwa Sztefan Fuele zadeklarował w środę w Strasburgu, że po rozwiązaniu kryzysu na Ukrainie UE będzie gotowa rozszerzyć swoją pomoc i zaangażować się na rzecz reform politycznych i ekonomicznych w tym kraju.
"Jeżeli na Ukrainie wygra pozytywny scenariusz, jesteśmy gotowi rozszerzyć naszą pomoc (...) realnie angażując się na rzecz reform politycznych i ekonomicznych, we współpracy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i innymi instytucjami międzynarodowymi" - powiedział Fuele podczas debaty Parlamentu Europejskiego o sytuacji na Ukrainie, gdzie w ostatnich tygodniach doszło do zaostrzenia kryzysu politycznego i zamieszek.
Komisarz, który w przyszłym tygodniu ponownie udaje się do Kijowa, dodał, że aktualne działania dyplomatyczne UE skupiają się na uspokojeniu sytuacji, ułatwieniu dialogu między władzami a opozycją i uniknięciu najgorszego scenariusza, jakim byłoby np. wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Jego zdaniem dramatyczne wydarzenia na Ukrainie pokazały, że stawką jest nie tylko poszanowanie praw podstawowych, ale i przyszłość tego kraju. Częścią rozwiązania kryzysu politycznego powinna być reforma konstytucyjna na Ukrainie, a także stworzenie warunków dla wolnych i sprawiedliwych wyborów prezydenckich w 2015 r.
Fuele zasugerował również, że jest zwolennikiem przyznania Ukrainie obietnicy członkostwa w UE. "Jeśli poważnie myślimy o transformacji w tej części Europy (wschodnim sąsiedztwie UE - PAP), to należy sięgnąć po nasz najważniejszy instrument, jakim jest perspektywa europejska" - powiedział.
W czwartek eurodeputowani przyjmą rezolucję o sytuacji na Ukrainie, wzywającą do zaangażowania UE w mediacje na Ukrainie, przygotowania wraz międzynarodowymi instytucjami pakietu wsparcia gospodarczego, ale też przygotowania sankcji wobec członków władz w Kijowie, odpowiedzialnych za przemoc i śmierć demonstrantów.
Apeli o sankcje nie zabrakło w trakcie środowej debaty PE nad projektem rezolucji. "UE nie ma wiarygodnej strategii, która mogłaby faktycznie coś zmienić na Ukrainie. Musimy naładować broń i przygotować sankcje przeciwko członkom reżimu, obejmujące zakaz podróżowania do UE, restrykcje wizowe oraz - co najważniejsze - zamrożenie ich aktywów. Gdy już naładujemy tę broń, musimy być gotowi jej użyć, jeśli (prezydent Wiktor) Janukowycz natychmiast nie zacznie przestrzegać zasad demokracji i rozsądku" - powiedział szef frakcji liberałów w PE, Belg Guy Verhofstadt.
Także niemiecki chadek Elmar Brok ocenił, że Unia powinna podjąć działania przeciwko odpowiedzialnym za aresztowania i przemoc wobec antyrządowych demonstrantów na Ukrainie, w tym "przyjrzeć się ich kontom bankowym" w UE.
Sceptyczni wobec gróźb nałożenia sankcji na przedstawicieli władz Ukrainy czy popierających rząd oligarchów byli niektórzy polscy eurodeputowani. Zdaniem Marka Siwca (Twój Ruch) sankcje przekreślą możliwość dialogu z Ukrainą. "Jeśli ktoś uważa, że sankcje będą cudownym wyjściem z kryzysu, to się myli. Jeśli pojawia się sankcja, czyli kara, to kończy się rozmowa" - argumentował.
Zdaniem Krzysztofa Liska (PO) "z sankcjami jest jak z bombą atomową". "Ci, co ją dzisiaj mają i tak wiedzą, że nie mogą jej użyć. Ale mamy inne mechanizmy, by zapobiec lokowaniu podejrzanego kapitału oligarchów za granica. Są to mechanizmy zapobiegające praniu brudnych pieniędzy i tych mechanizmów prawnych powinniśmy użyć" - powiedział Lisek.
Polacy w PE wzywali też, by UE szerzej uchyliła drzwi dla Ukrainy, np. poprzez ułatwienia wizowe, a także pomoc gospodarczą. "Dlaczego boicie się wyraźnie powiedzieć, że wiz (dla Ukraińców) może nie być już za rok. Dzisiaj na to czekają ludzie na Ukrainie" - podkreślił Paweł Kowal (Polska Razem). "Otwórzcie drzwi Ukraińcom, tego dziś potrzeba. Bo jak nie, to za trzy czy cztery lata Ukraina się nie zmieni i pojedziemy na nowy Majdan" - dodał Kowal.
Głosowanie nad rezolucją PE w sprawie sytuacji na Ukrainie odbędzie się w czwartek w południe.(PAP)
awi/ ajg/ kot/