Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Komisja będzie kontynuować sprawę podsłuchów dziennikarzy

0
Podziel się:

Sejmowa komisja ds. służb specjalnych będzie kontynuować na kolejnym
posiedzeniu wyjaśnianie sprawy wykorzystania w procesie cywilnym przez wiceszefa ABW Jacka Mąkę
stenogramów z podsłuchów dziennikarzy. Posłowie chcą zaprosić m.in. prokuratora prowadzącego
sprawę, z której pochodziły te materiały.

Sejmowa komisja ds. służb specjalnych będzie kontynuować na kolejnym posiedzeniu wyjaśnianie sprawy wykorzystania w procesie cywilnym przez wiceszefa ABW Jacka Mąkę stenogramów z podsłuchów dziennikarzy. Posłowie chcą zaprosić m.in. prokuratora prowadzącego sprawę, z której pochodziły te materiały.

"Na podstawie materiałów, które były nam dzisiaj prezentowane, mówienie o naruszeniu prawa przez prokuraturę i przez ABW było niezwykle ryzykowne" - powiedział dziennikarzom po zakończeniu czwartkowego posiedzenia komisji jej nowy szef, Konstanty Miodowicz (PO). Jak dodał, "sprawa ze względu na jej powagę musi być dogłębnie wyjaśniona".

Chodzi o sprawę opisaną przez sobotnią "Rzeczpospolitą". Według gazety, ABW badając sprawę domniemanego handlu aneksem do raportu o WSI, nagrała rozmowę Cezarego Gmyza, reportera śledczego "Rz", i Bogdana Rymanowskiego, dziennikarza TVN. Gmyz dzwonił do Rymanowskiego z telefonu dziennikarza Wojciecha S., któremu założono podsłuch w związku z podejrzeniem nielegalnego handlu aneksem. "Rz" podkreśliła, że służby nie zniszczyły stenogramów z podsłuchu, chociaż w przypadku rozmów niezwiązanych ze sprawą powinny to zrobić. Gazeta zakwestionowała też dopuszczalność udostępnienia materiałów ze śledztwa pełnomocnikowi zastępcy szefa ABW w związku z procesem cywilnym, jaki Mąka wytoczył "Rzeczpospolitej".

Speckomisja podczas czwartkowego posiedzenia wysłuchała informacji przedstawionych przez szefa ABW Krzysztofa Bondaryka i jego zastępcę Jacka Mąkę oraz przedstawicieli Prokuratury Krajowej. Nie chcieli oni jednak po wyjściu z posiedzenia rozmawiać z dziennikarzami.

Miodowicz po posiedzeniu podkreślił, że czwartkowe wyjaśnienia, jakie usłyszeli posłowie, były wyczerpujące, jednak informacja wymaga jeszcze uzupełnienia.

"Na miejscu Mąki nie prowadziłbym procesu cywilnego (...), on tę sprawę widzi inaczej, pozostańmy przy odrębnych zdaniach" - powiedział Miodowicz. Dodał, iż użyte w procesie cywilnym materiały prokuratorskie nie zostały wcześniej zniszczone, gdyż miały być w całości udostępnione obronie w sprawie Wojciecha S. "Z procesowej ostrożności zachowuje się materiał w całości i udostępnia stronom" - wyjaśnił szef komisji.

Były szef komisji Stanisław Rakoczy (PSL) określił posiedzenie jako "bardzo dobre spotkanie". "W czasie najbliższych posiedzeń będziemy sprawę kontynuować, zwrócimy się jeszcze o dodatkowe dokumenty (...) dziś dowiedzieliśmy się paru faktów, o których nie mówiły media" - powiedział.

Posłowie PiS po posiedzeniu mówili natomiast, że odpowiedzi udzielane przez kierownictwo ABW i przedstawicieli prokuratury były nieprzekonujące i niewystarczające.

"Po pierwsze nie uzyskaliśmy informacji wiarygodnych, dlaczego w takim momencie, w mojej opinii przedwcześnie, zostały ujawnione materiały z podsłuchów, czemu prokurator zdecydował o udostępnieniu tych materiałów do procesu cywilnego pana Mąki i dlaczego nie zniszczono nie związanych ze sprawą, a zarejestrowanych w podsłuchach nagrań dziennikarzy i osób nie mających nic wspólnego ze sprawą" - powiedział Jarosław Zieliński.

Zbigniew Wassermann zaznaczył, że nie chce wyciągać zbyt daleko idących wniosków, ale gdyby po czwartkowym posiedzeniu - jak dodał - "zapytano go, co powinna zrobić osoba nadzorująca służby, odpowiedziałby, że co najmniej odwołać pana Mąkę".

Tymczasem pełnomocnik Mąki w jego procesach z "Rzeczpospolitą", mec. Piotr Siłakiewicz powiedział PAP, że o protokoły z podsłuchów Wojciecha S. wystąpił do prokuratury z własnej inicjatywy, a nie Mąki. Pytany, czym się kierował występując o dostęp do akt prokuratury, odparł: "adwokackim nosem".

Mąka domaga się przeprosin oraz 60 tys. zł na cel charytatywny od naczelnego "Rz" za naruszenie dóbr osobistych. Sprawa dotyczy artykułów z ub.r. o dziennikarzu Wojciechu S., podejrzanym o oferowanie za pieniądze b. oficerom WSI pozytywnej weryfikacji. S., który decyzją sądu miał trafić do aresztu, próbował w lipcu 2008 r. popełnić samobójstwo.

"Rzeczpospolita" podała, że dziennikarz przekazał jej list, w którym sugerował, że "mógł się tym narazić wielu osobom". Według "Rz", S. twierdzi, że miał mu grozić Mąka - za to, że dziennikarz zajmował się sprawą jego mieszkania. Ponadto - zdaniem S. - warte ok. miliona złotych lokum Mąka uzyskał niezgodnie z prawem. Dziennikarz twierdził też, że wiceszef ABW usiłował zmusić b. szefa lubelskiej delegatury Agencji do złożenia przed sejmową speckomisją fałszywych zeznań przeciwko Zbigniewowi Wassermannowi.

Mąka mówił przed sądem, że "Rz" sugerowała, iż jako funkcjonariusz ABW dopuścił się "szeregu nielegalnych działań", co "w sposób oczywisty narusza dorobek zawodowy i zaufanie, którym się cieszę jako wiceszef Agencji". Podkreślał, że nie jest właścicielem mieszkania, o którym mowa w liście S., tylko zgodnie z prawem je wynajmuje. Wiceszef ABW zaznaczył, że przed publikacją materiału ani Wojciech S., ani nikt z "Rz" nie zwracali się do niego lub rzecznika Agencji z prośbą o odniesienie się do zarzutów. "Mail z pytaniami przyszedł do ABW dopiero po publikacji" - wyjaśniał. Pozwani wnoszą o oddalenie pozwu, dowodząc, że "Rz" cytowała tylko list S., który był rozpowszechniany w mediach.

Podczas czwartkowego posiedzenia speckomisji doszło też do zmiany na stanowisku jej szefa (Rakoczego zastąpił Miodowicz). Ma to związek z zakończeniem kadencji dotychczasowego przewodniczącego. (PAP)

pru/ mja/ sta/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)