Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Komisja przeciw przywróceniu rent wdowom po górnikach

0
Podziel się:

Sejmowa komisja negatywnie zaopiniowała w czwartek projekty ustaw
przywracających renty wdowom po górnikach; chodziło o kobiety, których mężowie rozpoczęli pracę
przed 1999 r., czyli przed reformą emerytalną.

Sejmowa komisja negatywnie zaopiniowała w czwartek projekty ustaw przywracających renty wdowom po górnikach; chodziło o kobiety, których mężowie rozpoczęli pracę przed 1999 r., czyli przed reformą emerytalną.

Komisja polityki społecznej i rodziny rozpatrzyła dwa projekty - nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych autorstwa Ruchu Palikota oraz nowelizacji ustawy o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych przygotowanej przez SLD.

Jak tłumaczył Zbyszek Zaborowski (SLD), chodzi o to, by renta rodzinna z ubezpieczenia wypadkowego po górniku, który zginął w wypadku przy pracy, przysługiwała jego żonie bez względu na wiek i stan zdrowia. Dotyczyłoby to górników, którzy rozpoczęli pracę w górnictwie przed wejściem w życie reformy emerytalnej, czyli przed 1 stycznia 1999 r.

Poseł przypomniał, że przed 1999 r. wdowy po górnikach miały takie prawo, a górnicy podejmowali pracę ze świadomością, że ich żony mają takie zabezpieczenie na wypadek ich śmierci.

Po wejściu w życie reformy nastąpiło ujednolicenie warunków przyznawania renty i obecnie przepisy nie przewidują żadnych korzystniejszych warunków dla którejś grupy społecznej. Wdowa ma prawo do renty rodzinnej, jeżeli w chwili śmierci męża osiągnęła wiek 50 lat lub była niezdolna do pracy, gdy wychowuje co najmniej jedno z dzieci, wnuków lub rodzeństwa, uprawnione do renty rodzinnej, które nie skończyło 16 lat, a jeżeli się uczy - 18 lat lub jeżeli sprawuje pieczę nad dzieckiem całkowicie niezdolnym do pracy. Prawo do renty ma również wdowa, która skończyła 50 lat lub stała się niezdolna do pracy po śmierci męża, nie później jednak niż w ciągu 5 lat od jego śmierci lub od zaprzestania wychowywania dzieci.

Jak mówił Zaborowski, grupa wdów, które byłyby uprawnione do renty rodzinnej po przyjęciu tych zmian, szacowana jest na ok. 70 osób. Koszt wprowadzenia proponowanych przepisów to ok. 1,3 mln zł rocznie.

Poinformował, że obecnie jedyną możliwością otrzymania renty jest renta specjalna, przyznawana przez premiera na podstawie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jego zdaniem jest to jednak rozwiązanie niewystarczające i o charakterze uznaniowym. Dodał, że kiedy jest duża katastrofa, rząd chętnie korzysta z tego uprawnienia, rzadziej, gdy dochodzi do pojedynczej śmierci górnika.

Jerzy Borkowski (RP) poinformował, że projekt jego klubu jest niemal tożsamy i podkreślił, że koszt tych rozwiązań wyniósłby w ciągu roku tyle, ile wynoszą premie dla marszałków i wicemarszałków Sejmu.

Wiceminister pracy i polityki społecznej Marek Bucior poinformował, że stanowisko rządu w tej sprawie jest negatywne. "System ubezpieczeń społecznych reguluje kwestie śmierci żywiciela rodziny w ten sam sposób, nie wydziela określonych grup zatrudnienia. To właśnie kwestia równego traktowania" - podkreślił.

Stanisław Szwed (PiS) zwrócił uwagę, że na Śląsku przez lata podział ról był taki, że żona zostawała w domu, a mąż pracował w kopalni, dlatego jej sytuacja po śmierci męża jest szczególnie trudna. Przypomniał, że w projekcie chodzi o przywrócenie uprawnień, które były i zostały zabrane.

Maria Zuba (PiS) podkreśliła, że nie można wdowom po górnikach radzić, aby poszły do pracy, ponieważ rynek pracy jest bardzo trudny, brakuje pracy dla młodych wykształconych ludzi, a co dopiero dla kobiet w średnim wieku bez żadnego doświadczenia zawodowego.

Zdaniem Rajmunda Millera (PO) nie należy rozróżniać pracy górnika, pracownika budowlanego, kierowcy. W jego opinii to, że praca górnika jest ciężka i niebezpieczna powinno być odzwierciedlone w wynagrodzeniach i dodatkach, a nie przez dodatkowe uprawnienia.

"Wszystkie wdowy znajdują się na tym samym rynku pracy i wychowują dzieci w tych samych warunkach. To by było naruszenie sprawiedliwości społecznej" - uznał.

Ewa Nowak ze Stowarzyszenia Górniczych Wdów zaznaczyła, że chodzi o kobiety, które zawierały związki małżeńskie w latach 80., wtedy ich mężowie zaczynali pracę i byli zachęcani do tego, żeby pracować w kopalni m.in. przez zapewnienie, że w razie tragedii ich rodziny będą zabezpieczone. "My podjęłyśmy określone życiowe decyzje, mając takie gwarancje" - mówiła.

"Nie mam szans, żeby znaleźć pracę teraz, w wieku 40-50 lat, mimo szkoleń; wszędzie pytana jestem o staż, a ja go nie mam, ponieważ zawsze prowadziłam dom. Poza tym na Śląsku teraz nie ma pracy dla kobiet. A zaczynając teraz pracę, jaką ja wypracuję emeryturę?" - pytała.

Oba projekty zostały przez komisję zaopiniowane negatywnie.(PAP)

akw/ pz/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)