Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Komorowski: sprawa in vitro to wyzwanie dla przyszłego prezydenta

0
Podziel się:

Marszałek Sejmu, kandydat PO na prezydenta uważa, że w sprawie metody in
vitro potrzebny jest kompromis "szanujący wrażliwość, także katolicką", ale jednocześnie
utrzymujący skuteczność tej metody. Jak powiedział, będzie to jedno z wyzwań dla przyszłego
prezydenta.

Marszałek Sejmu, kandydat PO na prezydenta uważa, że w sprawie metody in vitro potrzebny jest kompromis "szanujący wrażliwość, także katolicką", ale jednocześnie utrzymujący skuteczność tej metody. Jak powiedział, będzie to jedno z wyzwań dla przyszłego prezydenta.

Marszałek spotkał się w czwartek wieczorem w Szpitalu św. Zofii w Warszawie z członkami Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian". Jak mówił podczas spotkania, najbliższy mu - z projektów regulujących kwestię in vitro, które trafiły do Sejmu - jest projekt posłanki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Jednak - jak dodał - w przypadku tej metody trzeba "uszanować wrażliwości różnej natury". Potrzeba spokojnej rozmowy na ten temat - mówił Komorowski. Dodał, że kampania wyborcza takiej rozmowie nie sprzyja.

"Jestem głęboko przekonany, że po wyborach to już musi ruszyć bardzo ostro. Uważam, że to będzie jeden z tematów, jedno z wielkich wyzwań stojących po prostu przed przyszłym prezydentem" - zaznaczył. Jak dodał, z rozwiązaniem ustawowym dotyczącymi metody in vitro należy postępować bardzo ostrożnie, bo są to kwestie "niesłychanie delikatne, będące na styku ludzkich emocji, uczuć, nadziei, kwestii czysto technicznych, niewątpliwie także wrażliwości światopoglądowej, religijnej".

Jak mówił Komorowski, problemem etycznym dla wielu ludzi pozostaje los zarodków podczas stosowania metody in vitro. "Uważam, że tu jest właśnie obszar na wykazanie się polityków o braku wrażliwości katolickiej na fakt, że to jest problem etyczny dla wielu ludzi w Polsce, ale także i dla różnego rodzaju osób, które chcą podkreślać swój światopogląd katolicki, na wykazanie także pewnej wrażliwości dla skuteczności metody" - powiedział.

Jak dodał, to obszar kompromisu, w którym jednak powinny decydować względy raczej "czysto medyczne niż światopoglądowe". "Wydaje mi się, że w tym obszarze rola lekarzy, rola specjalistów powinna być wiodąca. (...) Tak, aby pomóc budować kompromis, który by w stopniu maksymalnie możliwym szanował wrażliwość, także katolicką, poprzez odpowiednie zapisy, ale to musi być powiązane z utrzymaniem skuteczności metody" - zaznaczył.

Jak dodał, "pewnie istnieje pewien związek miedzy skutecznością metody a wiekiem osób, które po tę metodę sięgają. Istnieje w związku z tym także bezpośredni związek z potrzebą mniejszej czy większej ilości zarodków właśnie ze względu na wiek osób, które w tej metodzie szukają swojej szansy".

Jak mówili podczas spotkania członkowie Stowarzyszenia, dla nich in vitro jest procedurą medyczną - dlatego dziwi ich szafowanie hasłem "in vitro" przez niektórych polityków. Jak mówili, w Polsce jest aż 4 mln osób, które z różnych przyczyn dotknięte są problemem niepłodności.

Marszałek Sejmu podkreślał z kolei, że rolą polityków jest zbudowanie zdolności do kompromisu ws. in vitro oraz znalezienie środków finansowych, aby "kwestie finansowe nie stanowiły bariery w stosunku do osób, które szukają swojej nadziei na dziecko, a stają w obliczu pewnej bariery natury finansowej".

Komorowski odniósł się także do wypowiedzi minister zdrowia Ewa Kopacz, która zapowiedziała w środę, że jest gotowa do refundacji zapłodnień in vitro ze środków publicznych, jeśli "będzie miała stosowny akt prawny". Jak mówił marszałek, na wypowiedź Kopacz o refinansowaniu metody zareagował "na zasadzie odruchu serca".

"Przyznam się, że ja wiele na temat tej metody nie wiedziałem i nie wiem w dalszym ciągu, ale uważam, że zawsze tutaj trzeba kierować się taką racją ludzi, którzy chcą powołać nowe życie. Dlatego poparłem natychmiast panią Ewę Kopacz" - powiedział. W jego przekonaniu, to "słuszna idea", która "może być zrealizowana na miarę realnych możliwości budżetu, ale powinna być". "Powinna być to forma wsparcia państwa" - zaznaczył.

"Uważam, że ze względu na mój światopogląd - zawsze to podkreślam, czuję się cząstką Kościoła Powszechnego, właśnie dlatego jestem za życiem. (...) Za życiem w każdej sytuacji, tzn. uważałem, że nie może być dopuszczalna aborcja na życzenie, jestem przeciwnikiem eutanazji, jestem przeciwnikiem kary śmierci, a jestem zwolennikiem wspomagania metody dojścia do szczęśliwego przyjścia na świat dziecka, także poprzez metodę in vitro" - zaznaczył Komorowski.

Ta jego wypowiedź spotkała się z krytyką jednej z uczestniczek spotkania, która powiedziała: "W pana wypowiedzi właściwie na jednym wydechu użył pan słów takich jak: aborcja, eutanazja, kara śmierci. Czy nie jest to, według pana marszałka, pewnym nadużyciem tych słów obok siebie? Metoda in vitro jest metodą leczenia bezpłodności. In vitro prowadzi do powołania życia" - zaznaczyła.

Marszałek odpowiedział, że musiał zostać źle zrozumiany. "Ja tylko mówiłem o motywach wspierania osób, które w metodzie in vitro upatrują swojej szansy, bo ja jestem za życiem. A konsekwencja bycia za życiem oznacza także odpowiednią odpowiedź na różne dylematy, (...) problemu i aborcji, i innych" - tłumaczył.

Jak podkreślali członkowie Stowarzyszenia, dyskusja polityczno-światopoglądowa zrównała bezpłodność z in vitro, tymczasem metod leczenia jest bardzo dużo, a zanim dojdzie do momentu, w którym potrzebne jest zapłodnienie pozaustrojowe, często mija wiele lat.

Marszałek mówił z kolei, że z pewnością jest wiele metod leczenia bezpłodności, jednak większość "pewnie jest niekontrowersyjna z punktu widzenia nie tyle politycznego, co światopoglądowego". Jak dodał wydaje mu się, że in vitro jest jedną ze skuteczniejszych metod leczenia bezpłodności. (PAP)

sdd/ par/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)