Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Komorowski za możliwie szybkimi wyborami prezydenckimi

0
Podziel się:

Marszałek Sejm Bronisław Komorowski opowiada się za możliwie wczesnym
terminem przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Pierwszy możliwy dzień, w którym można
przeprowadzić te wybory, to 19 września 2010. Komorowski - który jako marszałek Sejmu wyznacza datę
wyborów prezydenckich - zapowiedział, że będzie się konsultował ws. terminu wyborów z prezydentem i
z premierem.

Marszałek Sejm Bronisław Komorowski opowiada się za możliwie wczesnym terminem przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Pierwszy możliwy dzień, w którym można przeprowadzić te wybory, to 19 września 2010. Komorowski - który jako marszałek Sejmu wyznacza datę wyborów prezydenckich - zapowiedział, że będzie się konsultował ws. terminu wyborów z prezydentem i z premierem.

PKW poinformowała, powołując się m.in. na ustawę o wyborze prezydenta, że przyszłoroczne wybory głowy państwa powinny zostać przeprowadzone w niedzielę, w terminie pomiędzy 19 września 2010 r. a 3 października 2010 r.

"Ja wyznaczam ten termin, ale chcę go wyznaczyć po konsultacjach i z panem prezydentem, i z panem premierem, także z szefami środowisk politycznych, bo uważam, że trzeba wybrać termin optymalny z punktu widzenia tego, co jest planowane w państwie" - zadeklarował Komorowski w środę w TVN24.

Zaznaczył przy tym, że okres kampanii wyborczej powoduje, że "wiele spraw staje", albo jest odkładanych na później. Jak podkreślił, chciałby maksymalnie skrócić ten - jego zdaniem - "zły okres konfliktu w obszarze władzy wykonawczej". "Funkcjonowanie już prezydenta elekta mogłoby niewątpliwie by ten stan cichej, zimnej - jak to nazwać, wojny albo niechęci - zlikwidować" - ocenił Komorowski.

Dodał, że "przyzwoitość polityczna" nakazuje, aby urzędujący prezydent w momencie, gdy będzie już prezydent-elekt, "o wiele ostrożniej" używał swojej władzy i kompetencji.

Wiceszef PO Waldy Dzikowski ocenił w rozmowie z PAP, że 19 września "nie byłby złym terminem". "Zgadzam się z filozofią marszałka Komorowskiego, że im szybciej przeprowadzimy wybory, tym szybciej opadną po nich emocje, ograniczone zostanie wzajemne blokowanie się i kruszenie kopii" - powiedział.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że "trzeba się zmierzyć z wolą wyborców - im szybciej, tym lepiej". Przyznał jednocześnie, że "dwa tygodnie w tę w lub w tamtą nie robią wielkiej różnicy".

Żelichowski podkreślił, że do czasu zaprzysiężenia następcy ustępujący prezydent nie powinien podejmować istotnych decyzji. "Ale przy tym zacietrzewieniu, jakie jest, to ja wcale bym się nie zdziwił, gdyby prezydentura Lecha Kaczyńskiego trwała do dnia zaprzysiężenia następnego prezydenta" - dodał.

Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział w środę PAP, że jest zaniepokojony słowami marszałka, bo - w jego ocenie - widać, że Komorowski uzasadnia termin wyborów względami politycznymi, a więc interesem swojej partii - PO. "To źle, marszałek powinien stać jednak ponad podziałami politycznymi. Ale my żadnego terminu się nie obawiamy. Jestem przekonany, że prezydent Lech Kaczyński przyszłoroczne wybory wygra" - powiedział Błaszczak.

Zaznaczył, że w 2005 roku Donald Tusk był faworytem sondaży, praktycznie do ostatniego dnia przed wyborami prezydenckimi, a wygrał je Lech Kaczyński. "Mimo tych manipulacji, mimo próby skracania kampanii wyborczej, w moim głębokim przekonaniu Lech Kaczyński wybory wygra i na nic te wszystkie działania marszałka Komorowskiego" - ocenił polityk PiS.

Z kolei poseł SLD Ryszard Kalisz powiedział w środę PAP, że termin I tury wyborów prezydenckich 19 września jest do przyjęcia. "Jeżeli marszałek - a decyzja zawsze należy do niego - będzie miał taką wolę, to z naszej strony nie będzie protestu" - zapewnił.

Jak dodał, najwcześniejszy termin I tury wyborów prezydenckich spowoduje to, iż między II turą wyborów prezydenckich - a jak mówił, wszystko wskazuje na to, że się ona odbędzie - a wyborami samorządowymi będzie miesięczna przerwa.

Kalisz powiedział też, że najprawdopodobniej w wyborach samorządowych, szczególnie w wyborach burmistrzów, prezydentów i wójtów będzie też druga tura. "Czyli cztery razy Polacy będą szli na jesieni do wyborów. Dobrze, żeby była między (prezydenckimi a samorządowymi) miesięczna przerwa" - ocenił poseł.

Przyszłoroczne wybory samorządowe powinny być przeprowadzone w niedzielę, w terminie pomiędzy 14 listopada 2010 r. a 9 stycznia 2011 r. - informuje PKW. (PAP)

laz/ eaw/ stk/ mok/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)