Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Konferencja: inspekcje kontrolujące żywność powinny mieć pionową strukturę

0
Podziel się:

Inspekcje zajmujące się kontrolowaniem żywności powinny mieć pionową
strukturę zarządzania, natomiast niekoniecznie muszą być połączone w jeden urząd - uważają
uczestnicy wtorkowej konferencji poświęconej urzędowej kontroli żywności.

Inspekcje zajmujące się kontrolowaniem żywności powinny mieć pionową strukturę zarządzania, natomiast niekoniecznie muszą być połączone w jeden urząd - uważają uczestnicy wtorkowej konferencji poświęconej urzędowej kontroli żywności.

Konferencję zorganizował poseł Cezary Olejniczak (SLD). Wzięli z niej udział przedstawiciele 5 inspekcji kontrolujących żywność w Polsce oraz branży rolno-spożywczej. Żaden z inspektorów nie opowiedział się za połączeniem inspekcji, natomiast zwracali oni uwagę na dobrą współpracę między urzędami oraz na potrzebę pionowego podporządkowania struktur tych inspekcji.

Jednolita kontrola nie da całkowitych gwarancji, że afer nie będzie, ale bezwzględnie konieczne jest pionowe podporządkowanie struktur poszczególnych inspekcji - uważa dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ) Andrzej Gantner. Jak tłumaczył, obecnie z jednej strony terenowe jednostki inspekcji podporządkowane są głównemu inspektorowi, ale z drugiej - zależą finansowo od wojewody.

W jego opinii nie jest ważne, ile będzie instytucji kontrolujących, gdyż afera z mięsem końskim pokazała, że w całym systemie nadzoru UE są poważne luki. "Jeżeli są jednolite przepisy dotyczące bezpieczeństwa żywności dla wszystkich krajów UE, to powinien być jednolity system sprawowania kontroli, a tak nie jest" - mówił Gantner.

Zdaniem dyrektora PFPŻ, kolejną sprawą jest zapewnienie odpowiedniego finansowania, bo od tego zależy bezpieczeństwo produktów. "Musi być wystarczająca ilość pieniędzy, by nie zastanawiać się w sytuacji, gdy wystąpi kryzys np. w jakimś powiecie, kto ma zapłacić za pobranie próbek i wykonanie analiz" - przekonywał.

Odnosząc się do planów ministerstwa rolnictwa w sprawia połączenia inspekcji w jeden urząd bezpieczeństwa powiedział, że w czasie wojny nie zmienia się generałów, a obecnie taka wojna o wizerunek polskiej żywności trwa.

"To, co się dzieje w tej chwili, to jest bardzo przemyślana strategia podważania przede wszystkim wiarygodności urzędowej kontroli żywności" - dowodził Gantner. Chodzi o krytykę jakości polskich produktów spożywczych ze strony Czech i Słowacji. Jak dodał, wykazanie, że działa ona niesprawnie, może pozwolić na zablokowanie eksportu żywności z Polski na cały obszar UE. A to grozi potężną katastrofą społeczną, gospodarczą i wizerunkową - podkreślił.

Według Gantnera obecnie polskie inspekcje spełniają wszystkie standardy unijne. Jak dodał, nie wszystko jest idealne, bo żadna kontrola na świecie nie zapewni 100-proc. bezpieczeństwa żywności. Jego zdaniem pokazała to afera z koniną, bo niezależnie od zorganizowania kontroli w danym kraju - nie udało się jej uniknąć.

Dyrektor Federacji podkreślił, że oznacza to, iż w Polsce nie ma złych produktów. Jednak - jego zdaniem - polskie incydenty dotyczące żywności w porównaniu z innymi zdarzeniami tego typu w innych krajach, są relatywnie niewielkie. Uważa on, że wyciąganie przez Czechów sprawy z solą wypadową, która okazała się niegroźna dla konsumentów, jest z ich strony manipulacją i nadużyciem.

Zdaniem Gantnera rząd powinien w znacznie większym stopniu zaangażować się w obronę wizerunku polskich produktów rolno-spożywczych zapewniając, że nadzór nad bezpieczeństwem żywności w naszym kraju jest właściwy.

Takiego samego zdania jak Gantner był też dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Andrzej Faliński. Jak mówił, stronę rządową jest bardzo trudno przekonać, że to, co obserwujemy, to budowa pozataryfowych barier w obrocie unijnym i stosowanie protekcjonizmu. Dodał, że jest to przejaw wojny handlowej przeciwko Polsce. Zdaniem Falińskiego reakcja premiera jest konieczna, gdyż jest to kwestia racji stanu. Polskie przychody z eksportu żywności są na poziomie 17 mld euro w 2012 r., z czego ponad 70 proc. pochodzi z UE, to znaczy, że polskie produkty zdobyły te rynki. Ale możemy zacząć je tracić, co obserwujemy na przykładzie rynku czeskiego czy brytyjskiego - argumentował Faliński.

Z przedmówcami zgodził się także szef Związku Polskie Mięso Witold Choiński. Zwrócił uwagę, że sytuacja w sferze nadzoru żywności jest obserwowana przez inne kraje, także spoza UE, wpływa ona na to, czy kupią oni od nas żywność, czy nie. Jego zdaniem, zmiany w funkcjonowaniu nadzoru powinny następować, ale w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny.

Natomiast wiceszef Inspekcji Weterynaryjnej Jarosław Naze zaznaczył, że urzędowa kontrola sprawdza tylko firmy, które są zarejestrowane. Natomiast obserwuje się zjawisko szarej strefy i część zakładów działa nielegalnie. Jeżeli nawet jest ujawniona taka działalność, to często prokuratura umarza sprawy ze względu "na niską szkodliwość czynu". Poinformował, że Inspekcja Weterynaryjna w latach 2004-2007 skierowała do prokuratury 700 spraw i wszystkie one zostały umorzone. (PAP)

awy/ mki/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)