Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Konferencja "Kultura Niezależna w PRL"

0
Podziel się:

Kultura niezależna w Polsce odegrała ogromną rolę w przemianach
historycznych, jakie zaszły w całej Europie. Dzięki temu, że powstały niezależne pisma,
wydawnictwa, kolportaż, ludzie organizowali się, mogli przełamywać monopol państwa i cenzurę -
mówił Wojciech Borowik, prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa podczas wtorkowej sesji "Kultura
niezależna w PRL".

Kultura niezależna w Polsce odegrała ogromną rolę w przemianach historycznych, jakie zaszły w całej Europie. Dzięki temu, że powstały niezależne pisma, wydawnictwa, kolportaż, ludzie organizowali się, mogli przełamywać monopol państwa i cenzurę - mówił Wojciech Borowik, prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa podczas wtorkowej sesji "Kultura niezależna w PRL".

Kultura niezależna przełamywała w czasach PRL "monopol państwa na zawłaszczanie idei, prawdy i informacji". Borowik przypomniał, że w działalność kultury niezależnej włączyła się cała ówczesna elita intelektualna kraju, a jej działalność odbywała się zarówno w sferze oficjalnej, jak i w podziemiu.

"Musimy pamiętać, że pewne dzieła, takie jak choćby +Człowiek z marmuru+, czy kultura studencka i działalność teatrów nie mogły powstać w podziemiu i nie powstałyby, gdyby nie wydarcie środków oficjalnym gremiom. Trzeba przyznać, że bez tej przestrzeni publicznej, kultura niezależna powstałaby pewnie z dużym opóźnieniem i nie na taką skalę" - powiedział prezes SWS.

Borowik podkreślił też wagę działalności wydawców prasy niezależnej, teatrów domowych oraz protestu aktorów w stanie wojennym. "Istotną rolę odgrywały także duszpasterstwa, odprawiane za ojczyznę msze czy pielgrzymki środowiskowe. Były to przedsięwzięcia na wielką skalę, umacniające opór. Polskie teatry domowe były ewenementem w skali europejskiej, jedynymi działającymi poza strukturami państwa, w domach czy kościołach. Takie nazwiska jak Ewa Dałkowska, Andrzej Piszczatowski czy Emilian Kamiński dawały literatom nadzieję, że ich działa nie tylko będzie można przeczytać, ale również zobaczyć na scenie teatralnej z uznanymi aktorami" - zaznaczył.

W opinii redaktora pism drugiego obiegu, takich jak "Puls" i "Wezwania" Leszka Szarugi, początek istnienia literatury niezależnej, tak szeroko reprezentowanej w ramach kultury niezależnej, datuje się w różnych formach już od zakończenia II wojny światowej. "Ludzie od początku nie godzili się, by ich cenzurowano. I od początku istniały enklawy wolnego słowa, takie jak czasopisma katolickie m.in. Znak czy Więź oraz wydawnictwa studenckie o małym wewnętrznym obiegu, niezbyt przez cenzurę kontrolowane. Tam na przykład ukazał się ważny tom Stanisława Barańczaka +Jednym tchem+, który jest swego rodzaju zapowiedzią tego, co się później stanie z Pokoleniem '68 czy z Nową Falą" - relacjonował Szaruga.

Jak opowiadał, już na przełomie lat 60. i 70. zaczęły się pojawiać pojedyncze własne publikacje m.in. poematy Krzysztofa Mrozowskiego. Coraz częściej autorzy decydowali się także na publikowanie w wydawnictwach emigracyjnym, gdzie ukazywały się m.in. tomiki Stanisława Barańczaka czy Jerzego Andrzejewskiego. "Z czasem w obiegu nieformalnym zaczęły krążyć także maszynopisy, które nie zostały dopuszczone do druku, kolejnym etapem było uruchomienie +Zapisu+, a potem jak pękła tama, to już poszło" - mówił literat.

Oceniając swój udział w kulturze niezależnej, Szaruga podkreślił, że stało się to bardzo naturalnie. "Nigdy nie traktowałem tego jako rodzaju manifestacji, po prostu to był dla mnie oczywisty sposób bycia. W momencie, kiedy się pojawiła przestrzeń bez cenzury zacząłem w nią wchodzić, to było dla mnie tak naturalne jak oddychanie. Chodziło nam o to, by przedstawić ten świat, który przedstawiony być nie mógł, by stworzyć możliwie całościowy obraz świata, przełamać bariery cenzuralne. Myślę, że każdy ma potrzebę opowiedzenia swojej prawdziwej historii" - zaznaczył.

Twórca Kabaretu pod Egidą Jan Pietrzak opowiadając o swojej działalności w ramach kultury niezależnej wspominał, że zaczynał na przełomie lat 60. i 70. "Była to wówczas jedyna opozycyjna placówka, bo takich rzeczy jak w naszym kabarecie nikt od Łaby do Władywostoku nie mówił.(...) Pomogła nam bardzo nowa wówczas technologia, a konkretnie tzw. kasetowce, które się wówczas upowszechniły, na których nagrywano nasze teksty i w 1980 roku te wszystkie nagrania poszły na radiowęzły fabryczne" - mówił Pietrzak.

"Te kabaretowe żarty - mówił Pietrzak - trafiały dokładnie w zainteresowania młodych ludzi szukających w komunizmie sensu, ładu czy porządku, zamiast których widzieli jakiś obłęd totalny. Atrakcyjność, nie tylko mojego kabaretu, ale także Teda czy Salonu Niezależnych, polegała na docieraniu do wszystkich i przekazie wiedzy o rzeczywistości w sposób pełen humoru, dając podstawę do budowy struktur niezależnych. To była ważna dla psychiki społecznej działalność" - powiedział satyryk.

"Choć cenzura i bezpieka nie pozwalały, to ja sobie brałem sam to prawo do wolnego słowa, bo chciałem być człowiekiem wolnym, a że ich kiwałem przy okazji, to cóż. Uważałem, że warto to robić, bo dawało to szansę wpływania na myślenie, było pasjonujące i stanowiło wielkie wyzwanie, poczucie, że robimy coś ważnego, że warto to robić. Dotykaliśmy najbardziej istotnych problemów" - podsumował Pietrzak.

Rok od maja 2009 do maja 2010 roku został ogłoszony przez IPN Rokiem Kultury Niezależnej. Stowarzyszenie Wolnego Słowa swoją konferencją wpisuje się w to wydarzenie.(PAP)

akn/ abe/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)