To nie rodziny, ale szpitale stanowią główną barierę w pobieraniu od zmarłych narządów do przeszczepów; niektóre w ogóle nie wykonują tego rodzaju operacji - mówili uczestnicy czwartkowej konferencji w Mazowieckim Urzędzie Marszałkowskim.
Koordynator programu "Partnerstwo dla Transplantacji w Województwie Mazowieckim" prof. Paweł Nyckowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego powiedział, że z ankiet wynika, iż polskie społeczeństwo akceptuje przeszczepianie narządów od zmarłych w ponad 90 procentach.
Dodał, że główną przeszkodą w rozwoju transplantacji są szpitale szczebla podstawowego. "Pobranie narządów jest normalną, bardziej skomplikowaną operacją chirurgiczną, która może być przeprowadzona w większości szpitali posiadających blok operacyjny a także, że stworzenie struktur umożliwiających pobrania nie jest niczym nadzwyczaj trudnym" - powiedział Nyckowski. Jak mówił, ważne jest, by szpitale to zaaprobowały.
Nyckowski podał, że obecnie na narządy do przeszczepu oczekuje kilka tysięcy osób. Tymczasem tylko w 2013 r. wykonano ponad 700 operacji, w których od osoby zmarłej pobrano narządy. Jego zdaniem, gdyby liczbę pobrań narządów zwiększyć dwukrotnie, to być może udałoby się przeprowadzić wystarczającą liczbę transplantacji na oczekujących pacjentach.
Prezes Polskiej Unii Medycyny Transplantacyjnej prof. Wojciech Rowiński powiedział, że są szpitale, które w ogóle nie pobierają narządów od zmarłych pacjentów, a które mogłyby uratować komuś życie. Zaznaczył, że pobieranie narządów, obok leczenia, profilaktyki, nauczania należy do głównych zadań szpitala.
Anestezjolog Monika Trujnara mówiła o dużej roli koordynatorów transplantacyjnych w szpitalach, których zadaniem jest m.in. identyfikowanie potencjalnych dawców narządów. Podkreśliła, że ważne jest także edukowanie anestezjologów, którzy zajmują się pacjentami w stanie krytycznym, z masywnym uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego.
"Narządy pobiera się od zmarłego. To jest pacjent podłączony do respiratora, któremu toczy się leki, natomiast zgodnie z obowiązującą wiedzą medyczną i prawem, jest martwy, bo ma martwy mózg" - powiedziała. Zaznaczyła, że taka osoba nie reaguje na bodźce, nie ma odruchów, po odłączeniu respiratora nie oddycha. Zaznaczyła, że diagnoza śmierci mózgu podlega bardzo ścisłym procedurom.
Zaznaczyła, że śmierci mózgu nie należy mylić ze śpiączką, z której można pacjenta wybudzić. Jak dodała, u pacjentów w śpiączce mózg działa, choć może być uszkodzony; pacjenci w śpiączce oddychają, reagują na bodźce.
Z danych przedstawionych przez wicewojewodę mazowieckiego Dariusza Piątka wynika, że w latach 2010-2012 na Mazowszu liczba dawców wzrosła o 62 proc. (z 49 do 79). Zaznaczył, że od trzech lat na terenie województwa realizowany jest program "Partnerstwo dla Transplantacji w Województwie Mazowieckim".
Jak mówił Piątek, w 2010 r. liczba dawców narządów na Mazowszu wyniosła 9 na 1 mln mieszkańców, dwa lata później 15 osób na 1 mln mieszkańców (średnia ogólnopolska kształtowała się na poziomie 16 dawców). Wojewoda dodał, że rozwinęła się sieć szpitalnych koordynatorów transplantacyjnych - w 2012 roku spośród 202 szpitali zatrudniających takie osoby, 30 znajdowało się na Mazowszu.
Transplantacja narządów jest metodą leczenia ratującą życie i zdrowie pacjentów. Na świecie codziennie umiera 15 osób, nie mogąc doczekać się przeszczepu.
Program "Partnerstwo dla Transplantacji" powstał z inicjatywy Polskiej Unii Medycyny Transplantacyjnej w lipcu 2009 r. Jego głównymi celami są: zwiększenie liczby dokonywanych przeszczepów narządów pobieranych od osób zmarłych, rozwinięcie programu przeszczepiania nerek od dawców rodzinnych, działanie na rzecz społecznego poparcia dla idei dawstwa narządów oraz utworzenie stanowisk koordynatorów transplantacyjnych w szpitalach. (PAP)
kno/ bos/ jra/
