Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kongres SLD 28 kwietnia

0
Podziel się:

Kongres SLD, który wybierze nowe władze partii odbędzie się 28 kwietnia -
zdecydowała w sobotę Rada Krajowa Sojuszu. Termin ten zaproponował szef SLD Leszek Miller.

Kongres SLD, który wybierze nowe władze partii odbędzie się 28 kwietnia - zdecydowała w sobotę Rada Krajowa Sojuszu. Termin ten zaproponował szef SLD Leszek Miller.

Członkowie Rady rozpatrywali dwie propozycje terminu. Kontrpropozycję w tej sprawie - zwołania zjazdu na 10 listopada - zgłosił wiceszef Sojuszu Leszek Aleksandrzak.

Miller przekonywał partyjnych kolegów, że najbliższe półrocze będzie decydujące dla losów jego formacji. "Skoro uważam, że obecne półrocze jest decydujące dla SLD, to jestem także zwolennikiem szybkiego uporządkowania wewnątrzpartyjnej sytuacji i mocnego ruszenia do przodu, zwolennikiem zdecydowanej ofensywy programowej i politycznej" - dodał polityk.

Przekonywał, że "grupa, która nie jest dobrze wyodrębniona, naraża się na dekompozycję". "Zatem SLD musi mieć wyraźną programową i organizacyjną tożsamość, żeby rozmawiać z innymi z pozycji partnera, a nie rozbitka szukającego ratunku" - zaznaczył lider Sojuszu.

Dlatego też - dodał - ze wszystkich tych powodów proponuje, by kongres odbył się w Warszawie 28 kwietnia. Miller opowiedział się za wyłonieniem nowego szefa Sojuszu w drodze wyborów powszechnych, przeprowadzonych korespondencyjnie i przez internet.

Miller podkreślił, że kongres zakończy proces transformacji Sojuszu i da mocny impuls na przyszłość. "Każdy dzień dłużej zajmowania się sobą będzie dniem straconym dla SLD, będzie dniem, który działa na naszą niekorzyść, natomiast na korzyść naszych konkurentów" - powiedział polityk.

Przekonywał, że w Sojuszu nie ma podziału na "ludzi Leszka, Olka, Ryśka, czy Grześka". "Jest podział na zwolenników i przeciwników SLD i to wszystko i to jest jedyny podział" - zaznaczył.

Za terminem wiosennym opowiedzieli się podczas dyskusji m.in. b. premier Józef Oleksy, oraz byli szefowie Sojuszu: Krzysztof Janik i Wojciech Olejniczak. "Im szybciej rozpoczniemy, tym wcześniej osiągniemy ten efekt, na który liczymy - wzrost zaufania, poparcia, będą się zmieniały sondaże na naszą korzyść. Nie przekładajmy więc tych najważniejszych decyzji na jesień" - apelował Olejniczak.

Za późniejszym terminem opowiedział się b. lider SLD Grzegorz Napieralski, choć nie wskazał konkretnie żadnej daty. "Poszukajmy daty, która pozwoli przeprowadzić kongres solidnie i nie +na chybcika+" - podkreślił.

Wprost za jesienią opowiedział się sekretarz Rady Zachodniopomorskiej, bliski współpracownik Napieralskiego, Albin Majkowski, który argumentował, że kandydaci na nowego przewodniczącego powinni mieć czas na to, by przedstawić swe wizje funkcjonowania SLD i ofertę dla wyborców lewicy. "Co z tego wyniknie, że wybierzemy nowego przewodniczącego? Co wyniknie z tego dla Polaków? Nic, jeśli my nie wiemy, co chcemy im zaproponować" - przekonywał Majkowski.

Ostatecznie w głosowaniu więcej zwolenników zyskała opcja zwołania kongresu na koniec kwietnia.

Miller mówił też podczas swojego wystąpienia, że SLD powinien jednocześnie umacniać swoją pozycję na lewicy i zwiększać swoją atrakcyjność poza tradycyjnym elektoratem. Aby to osiągnąć - mówił - trzeba być postrzeganym, jako siła odważna i zdolna do rządzenia krajem, z dobrymi kadrami i programem.

"Potrzeba jeszcze wizerunku takiego ugrupowania, które nie będzie postrzegane, jako reprezentant wąskich, partykularnych interesów" - zaznaczył Miller. "Sensem polityki jest budowa Polski silnej, twórczej, bogatej i szanowanej w świecie. Do tego zmierzał SLD, kiedy pozostawał u steru rządów i te same wartości kierują naszym postępowaniem także teraz, gdy jesteśmy w opozycji" - oświadczył.

Lider Sojuszu zapowiedział kalendarz działań partii na kolejne miesiące. W przyszłym tygodniu odbędzie się w Warszawie spotkanie z przewodniczącymi rad powiatowych Sojuszu; 4 lutego ma odbyć się narada działaczy samorządowych SLD, później - 4 marca planowane jest spotkanie sejmiku kobiet lewicy, który odbędzie się w Pałacu Kultury i Nauki.

"Jesteśmy opozycją i najważniejsze dla kraju sprawy będziemy rozwiązywać wspólnie z rządem lub przeciw niemu" - powiedział Miller. Zadaniem SLD - jak mówił - jest reprezentowanie ludzi pracy i obrona słabszych, dlatego Sojusz wszystkie nowe projekty będzie oceniał pod względem propaństwowości oraz społecznej wrażliwości.

Zapowiedział, że jego partia nie będzie popierała projektów pogłębiających nierówności społeczne i powodujące wzrost biedy i wykluczenia społecznego. "Będziemy szukać rozumnego kompromisu pomiędzy tym, co w gospodarce rynkowej jest konieczne, a tym, co nakazuje poczucie solidarności z biednymi i przegranymi" - zaznaczył.

Zadeklarował, że jeśli premier Donald Tusk oraz szef dyplomacji Radosław Sikorski będą "szli kursem na pogłębianie europejskiej integracji" to Sojusz będzie ich popierał.

Zdaniem Millera potrzebny jest powrót do dialogu społecznego. Ocenił, że ważny jest dialog ze związkami zawodowymi, organizacjami pracodawców, przedstawicielami samorządu terytorialnego, który - w jego zdaniem - obecnie zamarł.

"Komisja Trójstronna powinna zostać przekształcona w komisję czterostronną z udziałem przedstawicieli samorządów, które są znaczącym pracodawcą i dysponentem środków publicznych" - powiedział Miller. Jego zdaniem, na czele takiej komisji powinien stanąć premier, a siła decyzyjną takiego gremium powinna zostać wzmocniona.

Miller nawiązał także do sytuacji na Węgrzech i apelował do premiera Donalda Tuska o porzucenie przez niego "roli adwokata węgierskiego diabła"."Zdumiewające, że Victor Orban znalazł niespodziewanego sojusznika w osobie Donalda Tuska. Polski premier orzekł właśnie, że na Węgrzech nie dzieje się nic wykraczającego poza europejskie standardy demokratyczne i gotów jest bronić Węgier przed przesadnymi atakami, jakich doświadcza Orban w UE" - podkreślił Miller w swoim wystąpieniu.

"Apeluję do premiera Tuska, aby w tym sporze porzucił rolę adwokata węgierskiego diabła" - powiedział. Według Millera, wydarzenia na Węgrzech dowodzą, że mylili się ci, którzy sądzili, że Unia jest niezachwianym gwarantem demokracji.

Jak mówił, okazuje się, że możliwe jest "rozpoczęcie procesu rozmontowywania demokracji" przez prawicowy węgierski rząd mimo przynależności do Wspólnoty.W opinii lidera Sojuszu, jeszcze cztery lata temu Polska stała na krawędzi podobnego scenariusza. "Jeszcze dzisiaj Jarosław Kaczyński nie kryje swojego podziwu dla węgierskiego przywódcy. Nic dziwnego, PiS podobnie jak węgierski Fidesz deklaruje chęć nie tylko sprawowania władzy, ale i całkowitego kontrolowania państwa" - zaznaczył Miller.

We wtorek Komisja Europejska postanowiła otworzyć wobec Węgier postępowanie o naruszenie prawa UE; Bruksela kwestionuje m.in. nową ustawę o banku centralnym. Premier Donald Tusk ocenił w środę, że część opinii dotyczących sytuacji na Węgrzech jest przesadzona albo niesprawiedliwa. Zadeklarował, że Polska udzieli politycznego wsparcia Węgrom, jeżeli się o to zwrócą. (PAP)

mkr/ joko/ par/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)