Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kontrola NFZ wykazała wiele uchybień w szpitalu we Włocławku

0
Podziel się:

#
dochodzi inf. o cofnięciu decyzji o obniżeniu stopnia referencyjności
#

# dochodzi inf. o cofnięciu decyzji o obniżeniu stopnia referencyjności #

05.03. Bydgoszcz (PAP) - Wiele uchybień wykazała kontrola NFZ przeprowadzona na oddziale położniczo-ginekologicznym szpitala we Włocławku w związku ze śmiercią nienarodzonych bliźniąt. Stwierdzono m.in. brak dostatecznej obsady kadrowej i wymaganej aparatury.

"Kontrola wykazała szereg nieprawidłowości we włocławskim szpitalu. Przede wszystkim nie było odpowiedniej opieki nad pacjentkami. Na dyżurze nie było wymaganej liczby położnych, niedostateczne było wyposażenie w urządzenia specjalistyczne. Stwierdzono też luki w zapisach aparatury rejestrującej przeprowadzone badania, co może świadczyć o ich wykasowaniu" - poinformował w środę PAP rzecznik Oddziału NFZ w Bydgoszczy Jan Raszeja.

Według ustaleń kontroli w nocy z 16 na 17 stycznia na tzw. odcinku późnej patologii ciąży i położnictwa przebywało 15 pacjentek; wszystkie łóżka były wykorzystane. Na dyżurze była tylko jedna położna, choć z grafika wynikało, że powinny być dwie. Jedna położna została oddelegowana gdzie indziej. Jak się okazało, taka sytuacja zdarzała się często.

"Jedna położna nie była w stanie właściwie zaopiekować się wszystkimi pacjentkami, bowiem do obowiązków personelu należało regularne przeprowadzenie badań aparatem KTG, służącym do mierzenia ciśnienia płodu. W zależności od tego, na jakim etapie rozwoju jest ciąża, badania należy wykonywać co pewien określony czas. W tym konkretnym przypadku badanie należało wykonywać co najmniej co godzinę, a według konsultanta krajowego ds. ginekologii i położnictwa - nawet nieprzerwanie" - podkreślił Raszeja.

Choć z dokumentacji wynika, że na odcinku późnej patologii ciąży i położnictwa było sześć urządzeń KTG, to faktycznie były tylko dwa aparaty. Według konsultantów, krajowego i wojewódzkiego, przy takiej liczbie pacjentek powinny być co najmniej cztery urządzenia.

Nie można potwierdzić przekazanych przez szpital informacji, że pacjentka miała być wielokrotnie poddana badaniu USG - w zapisach aparatów USG, które automatycznie rejestrują wyniki badań, są luki. W przypadku jednego aparatu jest luka trzydniowa, a przypadku drugiego - ok. 20-godzinna. Luki obejmują okres, w którym pacjentka miała być badana USG.

"Kolejna kwestia to nieprzeprowadzenie cesarskiego cięcia, gdy stwierdzono brak tętna płodu. Pielęgniarka stwierdziła brak tętna o północy i zgłosiła to lekarzowi. Cesarskie cięcie należało wykonać niezwłocznie, a zostało przeprowadzone dopiero po dziewięciu godzinach. Oczywiście nie ma absolutnej pewności, że szybka interwencja uratowałaby życie bliźniąt" - dodał rzecznik oddziału NFZ.

Z raportem NFZ zapoznał się już dyrektor szpitala, który przedstawił swoje zastrzeżenia. Po analizie uwag dyrektora zostanie sporządzone tzw. wystąpienie pokontrolne, w którym zostaną określone konsekwencje wobec szpitala.

NFZ może zastosować kary w wysokości 1 lub 2 proc. wartości kontraktu, a w ostateczności zerwać kontrakt na świadczenie usług przez oddział lub szpital.

Kujawsko-pomorski NFZ w środę zdecydował o obniżeniu włocławskiemu oddziałowi ginekologiczno-położniczemu od połowy marca stopnia referencyjności z drugiego na pierwszy, ale jeszcze tego samego dnia cofnął swoją decyzję. Obniżenie stopnia referencyjności oznaczałoby, że oddział nie mógłby zajmować się przypadkami ciężkiej patologii ciąży i przedwczesnymi porodami.

"Warunkiem posiadania drugiego stopnia referencyjności jest m.in. obecność na dyżurze dwóch lekarzy, w tym jednego specjalisty. We Włocławku według grafiku było tylu lekarzy, ale jak sprawdziliśmy, byli oni również zatrudnieni gdzie indziej, a w kilku przypadkach godziny pracy w obu miejscach zazębiały się. Nie możemy dopuścić do sytuacji, gdy na oddziale nie będzie pełnej obsady lekarzy" - informował po podjęciu decyzji o obniżeniu stopnia referencyjności Raszeja.

Decyzja o obniżeniu stopnia referencyjności oddziałowi została po kilku godzinach zawieszona. Stało się to po spotkaniu z udziałem dyrektorów włocławskiego szpitala i oddziału NFZ oraz przedstawicieli Urzędu Wojewódzkiego i Urzędu Marszałkowskiego, zwołanym przez wojewodę kujawsko-pomorskiego Ewę Mes.

"Decyzja o obniżeniu stopnia referencyjności została zawieszona. Dyrektorzy oddziału NFZ i szpitala muszą wyjaśnić rozbieżności, porównać posiadane materiały. Na podstawie przebiegu spotkania uważam, że zweryfikowanie decyzji jest możliwe. Sprawa jest istotna ze względu na bezpieczeństwo kobiet z rejonu Włocławka, a zarazem ważna dla mnie jako odpowiedzialnej za bezpieczeństwo w województwie" - powiedziała Mes.

Po oddzielnym spotkaniu dyrektorów oddziału NFZ i szpitala we Włocławku decyzja o obniżeniu stopnia referencyjności została cofnięta.

"Zweryfikowaliśmy zebrane przez nas materiały z informacjami dyrektora szpitala dotyczącymi dyżurów lekarzy i ich dodatkowego zatrudnienia. Przyjęliśmy wyjaśnienia. Dyrektor szpitala zobowiązał się do zapewnienia obsady lekarzy na oddziale, zgodnie w warunkami określonymi w kontrakcie. My ze swej strony będziemy sprawę dokładnie monitorować" - zaznaczył rzecznik oddziału NFZ.

W woj. kujawsko-pomorskim, oprócz Włocławka, jest jeszcze pięć oddziałów ginekologiczno-położniczych z drugim i trzecim stopniem referencyjności - dwa w Bydgoszczy oraz po jednym w Toruniu, Grudziądzu i Inowrocławiu.

Śmierć bliźniąt nastąpiła w nocy z 16 na 17 stycznia. Doszło do tego kilkanaście godzin przed planowanym porodem, który miał się odbyć poprzez cesarskie cięcie. Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa we Włocławku. (PAP)

rau/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)