Południowokoreański misjonarz, który jest przetrzymywany w Korei Północnej, przyznał się do popełnienia przestępstw wymierzonych w państwo - wynika z opublikowanego w czwartek nagrania wideo.
"Odkąd przybyłem pierwszy raz do chińskiego miasta Dandong w sierpniu 2007 roku, dużo myślałem na temat przedostania się do Pjongjangu" - zeznał Kim Dzong Uk, odpowiadając na pytania śledczych na tle portretów byłych przywódców komunistycznego państwa Kim Dzong Ila i jego ojca Kim Ir Sena. Podkreślił, że na terenie Chin, gdzie pracował jako misjonarz, po raz pierwszy zetknął się z obywatelami Korei Północnej.
"Powiedziałem im, że powinniśmy zbudować naród boży i obalić reżim w Pjongjangu i obalić tamtejszy system polityczny. Dałem im antypaństwowe wykształcenie i nakazałem powrócić do kraju i zbudować podziemny kościół" - zeznał Kim.
Władze w Pjongjangu podkreślają, że 50-letni duchowny był szpiegiem Korei Południowej i próbował obalić północnokoreańskie władze. Kim został zatrzymany pod tym zarzutem w listopadzie 2013 roku.
To kolejny przypadek zatrzymania i oskarżenia przez władze Korei Północnej chrześcijańskiego misjonarza. Wcześniej w lutym Pjongjang poinformował o aresztowaniu Australijczyka Johna Shorta, oskarżanego o przemycanie materiałów religijnych.
W 2012 roku w Korei Północnej zatrzymano 44-letniego Kennetha Bae ze Stanów Zjednoczonych. W maju 2013 został on skazany na 15 lat ciężkich robót za "zbrodnie przeciwko Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej". Od wielu miesięcy USA zabiegają o jego uwolnienie ze względu na zły stan zdrowia.(PAP)
lm/ kar/
15862214 arch.