Minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner przekonywał w poniedziałek władze w Belgradzie, że postęp Serbii w stosunkach z UE zależy od zdolności Belgradu do pokojowej koegzystencji z Kosowem.
"Nie żądamy od Serbów uznania niepodległości Kosowa i nie jest to wstępny warunek przyjęcia do Unii Europejskiej" - podkreślił Kouchner, przypominając, że "kompromis jest potrzebny dla dobra obydwu narodów i to właśnie kompromis leżał u podstawy powstania Unii Europejskiej".
Dodał, że "Francja opowiada się za przyjęciem Serbii do UE i pozytywną ewolucją stosunków pomiędzy Serbią a Kosowem".
Serbski minister spraw zagranicznych Vuk Jeremić powtórzył w poniedziałek po raz kolejny, że niepodległość Kosowa jest dla Serbii "nie do zaakceptowania".
W komunikacie po spotkaniu z francuskim ministrem prezydent Serbii Boris Tadić zadeklarował, że czeka na opinię Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, w którym Belgrad zakwestionował legalność ogłoszenia przez Kosowo jednostronnie niepodległości 17 lutego 2008 roku.
Kouchner, dawny administrator ONZ w Kosowie po bombardowaniach NATO w 1999 roku, określił siebie jako "przyjaciela" obydwu stron - Kosowian i Serbów, zapewnił, że "nie ma żadnych rozbieżności co do konieczności przyjęcia Serbii do UE. Serbia plasuje się w sposób naturalny, historyczny i polityczny w Unii Europejskiej".
Niepodległość Kosowa uznało już 65 państw, w tym 22 z 27 należących do Unii Europejskiej. Z państw unijnych uznania niepodległości dawnej prowincji serbskiej, zamieszkanej w większości przez Albańczyków, odmawiają Hiszpania, Cypr, Grecja, Rumunia i Słowacja. Motywacje każdego kraju rozciągają się od poparcia Serbii do obaw o stworzenie precedensu dla dążeń separatystycznych na ich własnym terytorium.
Kouchner spodziewany jest w stolicy Kosowa Prisztinie w poniedziałek wieczorem. (PAP)
jo/ ro/
5771680 5771407