Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Koziej: w polskiej strefie w Iraku dochodzi do 60-90 ataków miesięcznie

0
Podziel się:

W rejonie dowodzonej przez Polaków dywizji
Centrtum-Południe, miesięcznie dochodzi średnio do 60-90 ataków, z
czego tylko niewielka ich część - ok. dwa, trzy miesięcznie, to
zamachy wymierzone w siły naszej dywizji - poinformował w piątek w
Sejmie wiceminister obrony narodowej Stanisław Koziej.

W rejonie dowodzonej przez Polaków dywizji Centrtum-Południe, miesięcznie dochodzi średnio do 60-90 ataków, z czego tylko niewielka ich część - ok. dwa, trzy miesięcznie, to zamachy wymierzone w siły naszej dywizji - poinformował w piątek w Sejmie wiceminister obrony narodowej Stanisław Koziej.

"To ok. 20, 30 razy mniej niż wynosi wskaźnik dotyczący całego Iraku" - podkreślił, odpowiadając na pytanie Arnolda Masina (LPR), dotyczące przebiegu i skutków wojny w Iraku.

Wiceminister poinformował, że w latach 2003-2005 koszty udziału polskich wojsk wyniosły ok. 640 mln zł, a w 2006 r koszt misji to ok. 131,5 mln zł. Podkreślił, że oceniając koszty misji należy uwzględnić wartość używanego tam uzbrojenia i sprzętu wojskowego, szacowaną na ponad miliard zł.

Przypomniał, że w trakcie sześciu zmian Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku śmierć poniosło 17 żołnierzy; sześciu na skutek ostrzału polskiego patrolu, czterech w wypadkach drogowych spowodowanych przez stronę iracką, trzech w katastrofie śmigłowca, trzech na skutek eksplozji samochodów i min pułapek oraz jeden w wyniku przypadkowego postrzelenia podczas czyszczenia broni.

Zdaniem wiceministra, nie ma podstaw do formułowania opinii, że nasz udział w działaniach stabilizacyjnych w Iraku wpłynął na obniżenie poziomu bezpieczeństwa Polaków na świecie. "Prawidłowe wywiązywanie się naszych żołnierzy z zadań stabilizacyjnych jest doceniane nie tylko przez sojuszników, ale i samych Irakijczyków" - ocenił.

Wiceminister poinformował, że nie odnotowano bezpośredniego zagrożenia zamachami terrorystycznymi w Polsce. Zastrzegł jednak, że "kwestii tej nie można lekceważyć, bo zagrożenie jest powszechne i dotyczy także państw nie biorących udziału w misji irackiej".

W ocenie Kozieja, wybory w Iraku ujawniły siłę polityczną poszczególnych grup etniczno-religijnych oraz zainteresowanie Irakijczyków budową państwa metodami politycznymi. Podkreślił jednak, że wiele zależeć będzie teraz od siły i woli irackich elit politycznych, od ich zdolności uzyskiwania kompromisów w sprawach zasadniczych oraz wsparcia społeczności międzynarodowej.

"Nie można wykluczyć, że rząd (ogólnoiracki-PAP) nie powstanie i zamiast jednolitego państwa zacznie kształtować się mniej lub bardziej luźna federacja. Byłby to oczywiście gorszy wariant, ale z nim należy się bardzo realnie liczyć; jak również z najczarniejszym scenariuszem, czyli wojną domową rozlewającą się na cały region" powiedział.

Dodał, że nie warto ryzykować np. "przedwczesnym i niekontrolowanym opuszczaniem Iraku przez siły międzynarodowe", które mogłyby uprawdopodobnić taki scenariusz.

W ocenie Kozieja, poziom życia ludności w Iraku nie uległ w ostatnim czasie istotnej poprawie. Główną przyczyną tego faktu jest, jak wskazywał, zła sytuacja gospodarcza kraju będąca następstwem ataków na obiekty energetyczne, niewystarczających funduszy na odbudowę oraz błędów w zarządzaniu tymi funduszami.

"Podstawą rozwoju gospodarki irackiej są wpływy z ropy naftowej. Obecnie są one zbyt niskie, by móc dynamizować rozwój gospodarczy tego kraju" - ocenił. I choć przewiduje się, jak mówił wiceminister, że do końca roku zwiększy się wydobycie i eksport ropy, to jednak poprawa stanu gospodarki, jak podkreślił, w dużej mierze zależeć będzie od stanu bezpieczeństwa. (PAP)

ktl/ lop/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)