Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: 25 lat więzienia dla zabójcy sąsiadów

0
Podziel się:

Na karę 25 lat pozbawienia wolności skazał we wtorek krakowski Sąd Apelacyjny
Andrzeja K., oskarżonego o zastrzelenie przed ośmiu laty dwóch sąsiadów i ciężkie zranienie
sąsiadki.

Na karę 25 lat pozbawienia wolności skazał we wtorek krakowski Sąd Apelacyjny Andrzeja K., oskarżonego o zastrzelenie przed ośmiu laty dwóch sąsiadów i ciężkie zranienie sąsiadki.

Jednocześnie sąd zastrzegł, że Andrzej K. może starać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie nie wcześniej niż po odbyciu 24 lat kary. Wyrok jest prawomocny.

Był to już drugi proces w tej sprawie. W pierwszym procesie Andrzej K. został skazany na karę dożywocia i wyrok ten utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny. Wyrok ten "co do kary" uchylił jednak w wyniku kasacji Sąd Najwyższy - uznając jednocześnie, że wina oskarżonego została udowodniona.

W ponownym procesie Sąd Okręgowy w Krakowie znowu skazał oskarżonego na dożywocie. Wyrok ten w wyniku odwołania oskarżonego zmienił we wtorek Sąd Apelacyjny.

Do zabójstwa doszło 27 września 2001 roku w centrum Krakowa. Andrzej K. zastrzelił na klatce schodowej dwóch sąsiadów: Artura R. i jego ojca Jana, oraz ciężko postrzelił Agnieszkę R., żonę Artura, która została sparaliżowana i po kilku latach zmarła. Jak ustaliła prokuratura, tłem była nienawiść oskarżonego do sąsiadów, którzy kupili mieszkanie w jego kamienicy, i zatargi dotyczące poddasza.

Do ataku doszło po procesie cywilnym, w którym sąd oddalił wniosek Andrzeja K. dotyczący kwestii własnościowych dokonanej przez niego nadbudowy. Oskarżony wysłał żonę z małymi dziećmi do rodziny, zabrał broń, cztery magazynki nabojów i usiadł na schodach czekając na wracających z sądu sąsiadów. Kiedy zjawili się pod drzwiami swojego mieszkania, zaczął do nich strzelać. Dwaj mężczyźni zginęli na miejscu, młoda kobieta została ciężko ranna.

W obu procesach przed sądem oskarżony nie przyznał się do winy. Z jego wyjaśnień wynikało, że sam czuje się ofiarą swoich sąsiadów, którzy "utrudniali mu spokojne życie i chcieli, żeby umarł na serce".

Biegli nie dopatrzyli się u niego cech choroby psychicznej. Uznali, że podczas zdarzenia rozumiał znaczenie swojego postępowania, ale miał znacznie ograniczoną możliwość pokierowania nim.

W listopadzie 2008 roku w drugim procesie sąd pierwszej instancji przyjął, że Andrzej K. działał z niskich pobudek zasługujących na szczególne potępienie, czyli z zemsty. Ponadto uznał, że manipuluje on faktami i usiłuje zacierać granice między dobrem a złem, nie ma w nim skruchy ani chęci poprawy, dlatego wymaga całkowitej izolacji od społeczeństwa. Orzeczony wtedy wyrok dożywocia zmienił we wtorek Sąd Apelacyjny.

We wtorek w wyroku apelacyjnym sąd uwzględnił orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z kwietnia br., na mocy którego m.in. skreślono z kodeksu karnego par. 2 art. 148, mówiący o zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Apelację od dożywocia składał Andrzej K., domagając się uznania, iż działał w "skrajnie głębokim afekcie". "To prawda, że moja ręka trzymała broń, ale to nie moja wolna wola kierowała zdarzeniem. To jest po prostu nieszczęście dla wszystkich, a nie umyślne zabójstwo" - mówił w ostatnim słowie na poprzedniej rozprawie. Po raz pierwszy przyznał także, że wydarzenia z września 2001 roku są tragedią dla niego, dla jego rodziny i dla rodziny ofiar; i że jest mu "bardzo przykro, że tak tragicznie wszystko się potoczyło". (PAP)

hp/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)