Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: Fałszerz "Matejko" przed sądem za podrabianie banknotów

0
Podziel się:

Przed krakowskim sądem rozpoczął się w środę proces w sprawie podrabiania
pieniędzy, w którym głównym oskarżonym jest wielokrotnie karany za fałszerstwa i nazywany przez
media "Matejką" Zdzisław N.

Przed krakowskim sądem rozpoczął się w środę proces w sprawie podrabiania pieniędzy, w którym głównym oskarżonym jest wielokrotnie karany za fałszerstwa i nazywany przez media "Matejką" Zdzisław N.

Prokuratura oskarżyła go o podrobienie 82 banknotów stuzłotowych i przygotowania do podrobienia kolejnych 528. O podrabianie banknotów oskarżony także został Ireneusz M., a łącznie aktem oskarżenia objętych zostało osiem osób.

Wśród pozostałych oskarżonych znalazły się m.in. trzy młode kobiety, oskarżone o wprowadzanie banknotów do obiegu - poprzez płacenie nimi za zakupy, oraz Michał K. Według prokuratury, woził on głównych oskarżonych samochodem Zdzisława N. na miejsca spotkań i produkcji banknotów, uczestniczył w spotkaniach oraz brał udział w wynajęciu dla nich lokali mieszkalnych mając świadomość, że uczestniczy w procederze podrabiania banknotów.

Czwórka oskarżonych o wprowadzanie pieniędzy do obiegu przyznała się do winy i złożyła wnioski o dobrowolne poddanie się karze. Takie wnioski, opiewające na kary od roku do półtora roku więzienia w zawieszeniu na 3 lub 4 lata oraz grzywny, skierowano wraz z aktem oskarżenia do sądu. Sąd wyłączył je do odrębnego rozpoznania.

Zdzisław N. w środę przed sądem przyznał się do winy i powiedział, że to on namówił Ireneusza M. do produkcji fałszywych banknotów. Początkowo współpracowali przy produkcji urn na prochy zmarłych, według opracowanej przez niego technologii.

"Matejko" szczegółowo opisał przed sądem, że na wydrukach komputerowych ręcznie nanosił zabezpieczenia, takie jak znak wodny, pasek zabezpieczający, a następnie, po kolejnych wydrukach - złotą rozetę i inne szczegóły. "Wystarczało to, żeby oszukać przeciętnego człowieka" - stwierdził.

Przyznał jednak, że sam bał się rozprowadzać te banknoty. Zajmowały się tym inne osoby. Zaprzeczył jedynie, by dawał fałszywy banknot swojemu znajomemu i sąsiadowi Michałowi K.

Na następnej rozprawie wyjaśnienia złożą pozostali oskarżeni. W śledztwie Ireneusz M. nie przyznał się do winy, wyjaśnił, że nie miał nic wspólnego z podrabianiem banknotów, a usiłował współpracować ze Zdzisławem N. przy produkcji urn na prochy zmarłych. Pomysł na taki biznes poznał od Zdzisława N. w areszcie, gdy on był strażnikiem, a Zdzisław N. osadzonym.

Kiedy przeszedł na emeryturę, a Zdzisław N. wyszedł na wolność, ponownie spotkali się i nawiązali kontakty, przekazując sobie m.in. szczegóły technologiczne dotyczące produkcji urn - tłumaczył w śledztwie swoje kontakty ze Zdzisławem N.

Zdzisławowi N. i Ireneuszowi M. grożą kary pozbawienia wolności od 5 do 15 lat albo kara 25 lat pozbawienia wolności.

O więziennej twórczości Zdzisława N. pisały wielokrotnie media podając, że pół życia przesiedział on w więzieniu za fałszerstwa. Absolwent średniej szkoły plastycznej, laureat nagród w konkursach, zasłynął jako twórca chałupniczo podrabianych banknotów. Skanował banknoty, obrabiał je komputerowo, a następnie drukował na kolorowej drukarce z użyciem papieru kupowanego w sklepach dla plastyków. Potem domalowywał szczegóły odpowiednimi farbami.

Podczas pobytu w areszcie na Montelupich w Krakowie N. namalował fresk w kaplicy, poświęcony przez kard. Franciszka Macharskiego w 2000 r. Jest także twórcą cyklu malarskiego "Twarze kryminału" (1996) i zwycięzcą ogólnopolskiego konkursu plastycznego dla więźniów "Anioł na nowe tysiąclecie" (2000). (PAP)

hp/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)