Podejrzany o przyjęcie łapówki lekarz- hematolog Andrzej Z. z krakowskiego Szpitala im. Rydygiera wrócił do pracy, ale nie jest już zastępcą dyrektora placówki ds. lecznictwa.
"Dziś rano pan ordynator powołując się na dobro szpitala złożył rezygnację z funkcji zastępcy dyrektora ds. lecznictwa. Rezygnację tę przyjąłem" - powiedział w środę PAP dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. L. Rydygiera Krzysztof Kłos.
Andrzej Z. pozostaje ordynatorem oddziału hematologii.
Zarzuty korupcyjne postawiono lekarzowi we wrześniu po jego zatrzymaniu przez funkcjonariuszy CBA. Chodzi o przyjęcie 300 zł łapówki od synowej jednej z pacjentek. Lekarz przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia w części odmiennej od ustaleń prokuratury. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Z ustaleń prokuratury wynika, że trwało leczenie pacjentki i wręczenie pieniędzy nie decydowało o dalszym jego przebiegu. Prokuratura zastosowała wobec lekarza: poręczenie majątkowe w kwocie 40 tys. zł, zakaz opuszczania kraju i zawiesiła go w czynnościach służbowych ordynatora i zastępcy dyrektora szpitala.
O powrocie lekarza do pracy napisała w środę "Polska - Gazeta Krakowska".
Według dyrektora szpitala Krzysztofa Kłosa ordynator wrócił do pracy, bo w ostatnich dniach uzyskał pisemne uzasadnienie sądu, który uchylił zastosowane przez prokuraturę zawieszenie w wykonywaniu obowiązków służbowych.
"Sytuacja na oddziale wymaga powrotu ordynatora. To bardzo doświadczony hematolog, który bardzo dobrze organizuje pracę oddziału" - mówił PAP Kłos. "Uważam, że słuszna była jego rezygnacja z funkcji wicedyrektora. Natomiast jeśli chodzi o ordynaturę, to odrębna sprawa. Czekam na decyzję sądu. Jeśli sąd orzeknie o winie doktora i odniesie się do ograniczeń w prawie wykonywania zawodu czy zajmowania jakichś funkcji, będę to postanowienie respektował" - zapowiedział Kłos.
Dodał, że dysponuje krótką relacją lekarza dotyczącą jego zatrzymania, w której określa on tę sytuację jako prowokację ze strony osoby związanej z pacjentką leczoną na oddziale. "Przyjmuje te wyjaśnienia w dobrej wierze. Niech rozstrzygnięcia dokona sąd. Póki co nie znajduję argumentów, żeby zakazać mu pracy na oddziale, tym bardziej, że pełni funkcję ordynatora nie z nadania dyrektora, ale w wyniku konkursu, a konkursy są przeprowadzane przez Okręgową Radę Lekarską" - mówił Kłos.
Angelika Michalik z biura prasowego krakowskiego Sądu Okręgowego powiedziała PAP, że 28 października Sąd Rejonowy dla Nowej Huty uchylił zastosowany wobec lekarza zakaz opuszczania kraju oraz zawieszenie go w czynnościach służbowych.
"Sąd uznał, że w tym przypadku nie zachodzi obawa, iż podejrzany będzie utrudniał postępowanie i nakłaniał świadków do fałszywych zeznań, a właśnie w takich przypadkach zasadne jest stosowanie zawieszenie w czynnościach służbowych. Nie ma też obawy, że lekarz ucieknie z kraju. On sam przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, dwukrotnie przesłuchana została także osoba, która wręczyła mu pieniądze" - powiedziała PAP Michalik.(PAP)
wos/ bno/ gma/