Podejrzany o napad na jedną z krakowskich stacji benzynowych w nocy z piątku na sobotę sam zgłosił się w niedzielę na policję - poinformował PAP rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak.
"W niedzielę przed południem do filii komisariatu III policji przy ul. Radzikowskiego w Krakowie zgłosił się mężczyzna, który przyznał się, że to on jest sprawcą sobotniego napadu na stację benzynową. Ten 24-letni mężczyzna jest mieszkańcem Wałcza, a do Krakowa przyjechał +za chlebem+. Tutaj wynajmował pokój i zatrudniony był w firmie wodno-kanalizacyjnej. Jednak - jak twierdzi - zarabiał bardzo mało. Brak perspektyw na spłatę zaciągniętych kredytów skłonił go do napadu na stację" - powiedział Nowak.
Po przemyśleniu swojego postępowania mężczyzna postanowił zgłosić się na policję, przyniósł również resztki pieniędzy z napadu - 620 zł. Pistolet użyty do napadu jest najprawdopodobniej pistoletem hukowym, który sprawca zgubił po napadzie" - powiedział Nowak.
Mężczyzna został zatrzymany, będzie miał przedstawiony zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co grozi kara co najmniej 3 lat więzienia.
Około godz. 1 w sobotę na stacji benzynowej w Krakowie pojawił się ubrany na ciemno mężczyzna. Na głowie miał założoną kominiarkę, a w ręce trzymał przedmiot przypominający broń. Od dwóch pracowników stacji zażądał wydania pieniędzy. Sprawca dla potwierdzenia, że nie żartuje, oddał strzał ponad ich głowami. Pracownicy stacji wydali ok. 2 tys. zł.(PAP)
rcz/ bno/