Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: Proces funkcjonariusza SB oskarżonego o werbunek i "łamanie" działaczy

0
Podziel się:

Przed krakowskim sądem rozpoczął się w piątek
proces byłego wiceszefa SB w Krakowie Kazimierza K., oskarżonego
przez IPN o przekroczenie uprawnień i zwerbowanie pod przymusem
oraz groźbami tajnego współpracownika oraz stosowanie represji
wobec działaczy podziemnej "Solidarności".

Przed krakowskim sądem rozpoczął się w piątek proces byłego wiceszefa SB w Krakowie Kazimierza K., oskarżonego przez IPN o przekroczenie uprawnień i zwerbowanie pod przymusem oraz groźbami tajnego współpracownika oraz stosowanie represji wobec działaczy podziemnej "Solidarności".

Oskarżony nie przyznał się do winy i rozpoczął składanie wyjaśnień, odwołując się do dokumentów i własnej wiedzy z okresu wprowadzania stanu wojennego i internowania opozycjonistów.

Sprawa dotyczy "złamania" b. działacza "Solidarności" Stanisława Filoska, który w lutym ub.r. złożył zawiadomienie o działaniach werbującego go esbeka do krakowskiego IPN. Miesiąc wcześniej, w styczniu 2006 roku, Stanisław Filosek przyznał podczas spotkania z dziennikarzami, że w latach 1982-88 był tajnym współpracownikiem SB o kryptonimie "Kałamarz" i donosił na swoich kolegów. Było to pierwsze takie oświadczenie w środowisku związkowców "Solidarności". Filosek wyjaśnił, że postępował tak w wyniku szantażu i poprosił kolegów o wybaczenie.

Jego ujawnienie się było odpowiedzią na apel działaczy "Solidarności": Jana Ciesielskiego, Mieczysława Gila, Stanisława Handzlika i Edwarda Nowaka, którzy po zapoznaniu się z materiałami IPN na temat inwigilacji ich środowiska przez SB, wezwali byłych tajnych współpracowników do ujawnienia mechanizmów, okoliczności i motywów swej działalności. Filosek twierdził, że i bez tego apelu ujawniłby się, bo nie mógł już dalej żyć z takim obciążeniem. W środowisku hutników był znany z wielkiego zaangażowania w pracę społeczną i pomoc innym.

IPN oskarżył Kazimierza W., że od 1982 do 1986 roku, będąc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, przekroczył swoje uprawnienia w ten sposób, że "groźbą oraz wyzywaniem wulgarnymi słowami" zmusił Stanisława Filoska do podjęcia współpracy w charakterze tajnego współpracownika o pseudonimie "Kałamarz", a następnie do kontynuowania współpracy, działając w ten sposób na szkodę interesu publicznego i prywatnego.

Oskarżył go również o to, że przekroczył uprawnienia w 1982 roku, kiedy uczestnicząc w przesłuchaniach Stanisława Handzlika, Edwarda Nowaka i Mieczysława Gila stosował represje w postaci fizycznego i psychicznego znęcania się nad nimi, prowadząc długotrwałe, wielogodzinne przesłuchania, również w porze nocnej, uniemożliwiając im spożycie posiłku oraz pozbawiając snu, wyzywając wulgarnymi słowami i wypowiadając groźby pod ich adresem. Robił to w celu zmuszenia ich do złożenia określonej treści wyjaśnień, działając w ten sposób na szkodę interesu publicznego i prywatnego - podnosił IPN.

Kolejny zarzut dotyczy postępowania Kazimierza K. podczas śledztwa przeciwko Janowi Ciesielskiemu w latach 1983-1985. Oskarżony - zdaniem IPN - przekraczał wtedy swoje uprawnienia, wyzywając i grożąc działaczowi, by zmusić go do wyjaśnień.

Oskarżonemu grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. 66-letni Kazimierz K. w śledztwie nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. W wyjaśnieniach stwierdził m.in, że nigdy nie zmuszał Filoska ani do podjęcia, ani do kontynuowania współpracy z SB. Zaprzeczył też, by wypowiadał groźby bezprawne lub wyzywał wobec działaczy "Solidarności".

"Pan Filosek został pozyskany w innym wydziale, niż ten w którym pracowałem, i w innym czasie" - powiedział przed sądem Kazimierz K. Powołał się na poszlaki w dokumentacji wskazujące - jego zdaniem - że działacz został pozyskany jako TW lub kandydat na TW już w dniu zatrzymania w Hucie im. Lenina przez wydział śledczy, tj. 16 grudnia 1982 roku, i - mimo podpisania w tym samym dniu "lojalki" - został internowany w celach wywiadowczych.

Stanisław Filosek nie chciał być na sali podczas wyjaśnień oskarżonego. "Nie chcę słuchać, mam dość tego" - mówił, wychodząc na korytarz. Na sali pozostali Stanisław Handzlik i Edward Nowak.

"Nie przypuszczałem, że będzie taki dzień, jak dzisiaj, wydawało mi się, że nie zdążę. Dopiero w ostatnich latach, kiedy IPN zaczął dochodzić różnych spraw i kiedy my w Nowej Hucie mieliśmy tę sprawę Stanisława Filoska, a pan prokurator dostrzegł szereg przypadków złamania przepisów w naszych opowieściach, zorientowałem się, że jest to bardzo możliwe, że zakończy się procesem" - powiedział PAP Handzlik.

"Wtedy uzmysłowiłem sobie, że trzeba będzie jeszcze raz w życiu stanąć twarzą w twarz z tym człowiekiem, którego tak dobrze zapamiętałem" - dodał. Przyznał, że "nie jest to łatwe" dla niego. (PAP)

hp/ pz/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)