Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kraków: Proces o śmiertelne pobicie emerytowanego górnika

0
Podziel się:

Przed krakowskim sądem ruszył w czwartek proces
o śmiertelne pobicie i zbezczeszczenie zwłok emerytowanego
górnika. Oskarżony Tadeusz B. zmienił wyjaśnienia ze śledztwa, a
sąd ujawnił gryps więzienny, w którym oskarżony tę zmianę
zapowiadał.

Przed krakowskim sądem ruszył w czwartek proces o śmiertelne pobicie i zbezczeszczenie zwłok emerytowanego górnika. Oskarżony Tadeusz B. zmienił wyjaśnienia ze śledztwa, a sąd ujawnił gryps więzienny, w którym oskarżony tę zmianę zapowiadał.

Sprawa dotyczy 70-letniego emerytowanego górnika. O zaginięciu ojca zawiadomiła policję jego córka we wrześniu 2007 roku. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu, dopóki sprawy nie przejął tzw. wydział X małopolskiej policji, zajmujący się najtrudniejszymi kryminalnymi śledztwami.

Jak ustalono, emerytowany górnik zginął w maju 2007 roku. Według prokuratury, został śmiertelnie pobity przez Tadeusza B., a następnie zakopany w dole po szambie. Następnie przez 11 miesięcy zabójca i jego żona pobierali, dzięki karcie bankomatowej, emeryturę zamordowanego.

Z ustaleń śledztwa wynikało, że małżeństwo wcześniej praktycznie ubezwłasnowolniło uzależnionego od alkoholu mężczyznę. Zakwaterowali go w piwnicy, wykorzystywali do pracy w gospodarstwie i zabierali emeryturę. Izolowali od ludzi, a gospodarz znęcał się nad nim i bił go. Żona gospodarza natomiast uzyskała od przyszłej ofiary pełnomocnictwa do reprezentowania go.

Prokuratura oskarżyła 68-letniego Tadeusza B. o śmiertelne pobicie i zbezczeszczenie zwłok. Zarzuciła mu także, razem z 58- letnią żoną Marzanną B., oszustwo na szkodę ZUS, polegające na pobieraniu przez 11 miesięcy emerytury zmarłego (w sumie 22 tys. zł).

Tadeusz B. w śledztwie nie przyznał się do śmiertelnego pobicia ofiary. Jak wyjaśnił, znalazł mężczyznę leżącego nieruchomo na posesji i postanowił pochować, bo - jak stwierdził - "pogotowie i tak by nie przyjechało". Przyznał się, podobnie jak żona, do pobierania emerytury zmarłego.

Przed sądem wyjaśnił w czwartek, że zwłoki ofiary znalazł razem z żoną w zupełnie innym miejscu. Zaraz potem sąd odczytał jego gryps z aresztu, w którym wyrażał nadzieję, że dzięki potwierdzeniu żony o wspólnym znalezieniu zwłok uniknie wyższej kary. Obsypywał również inwektywami prokuratora.

Po ujawnieniu grypsu zaskoczony oskarżony nie chciał się odnieść do jego treści. Jego żona wyraziła natomiast chęć dobrowolnego poddania się karze, ale prokurator nie zgodził się na zaproponowany przez nią wymiar kary.

Tadeuszowi B. grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności, Marzannie B. kara do 8 lat pozbawienia wolności. (PAP)

hp/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)