Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kratiuk uniewinniony z zarzutu fałszywych zeznań nt. SB

0
Podziel się:

Andrzej Kratiuk, szef rady Fundacji "Porozumienie bez barier" Jolanty
Kwaśniewskiej, nie jest winny składania fałszywych zeznań w 2005 r., gdy przed komisją śledczą ds.
PKN Orlen mówił, iż nie był współpracownikiem SB. On sam uważa, że sprawa była polityczna.

Andrzej Kratiuk, szef rady Fundacji "Porozumienie bez barier" Jolanty Kwaśniewskiej, nie jest winny składania fałszywych zeznań w 2005 r., gdy przed komisją śledczą ds. PKN Orlen mówił, iż nie był współpracownikiem SB. On sam uważa, że sprawa była polityczna.

W poniedziałek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nieprawomocnie uniewinnił Kratiuka od zarzutu (za który grozi do 3 lat więzienia). Według prokuratora, który wnosił o karę 2 tys. zł grzywny, miał on "obowiązek odpowiedzieć twierdząco na pytanie o związki z SB". Obrońca wnosił o uniewinnienie, dowodząc, że Kratiuk nie był współpracownikiem SB. Adwokat podkreślał, że jako radca prawny w oświadczeniu lustracyjnym zaprzeczył on związkom z SB - a IPN nie wytoczył mu procesu "o kłamstwo lustracyjne" za podanie nieprawdy.

W lutym 2005 r. Kratiuk powiedział posłom jako świadek, pytany przez posła Samoobrony Andrzeja Grzesika, że nie był współpracownikiem służb specjalnych. Na podstawie teczek z IPN komisja uznała, że zeznał nieprawdę i zawiadomiła prokuraturę. W grudniu 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia. Według niej z akt IPN wynika, że od 1984 r. do marca 1989 r. Kratiuk był "kwalifikowanym osobowym źródłem informacji, zarejestrowanym jako +kontakt operacyjny A.K.+ o numerze 42847". Zdaniem prokuratury miał udzielać SB informacji m.in. o nastrojach studentów, przygotowaniach do wyjazdów za granicę, wizytach Jana Pawła II i nieprawidłowościach gospodarczych w ZSP.

55-letni Kratiuk uznał zarzut za przejaw "dyspozycyjności prokuratury na granicy sprostytuowania". Mówił, że sprawę wytoczono mu, bo jest związany z b. prezydentem, a "zdynamizowaniem śledztwa" chwalił się minister sprawiedliwości z PiS Zbigniew Ziobro. Wyjaśniał, że jego spotkania z lat 80. jako szefa warszawskiej rady Zrzeszenia Studentów Polskich ze znaną mu wcześniej kobietą-oficerem SB, były jawne i dlatego nie można ich uznać za tajną i świadomą współpracę. "Wszyscy w ZSP wiedzieli, że pani, która do nas przychodzi na jawne rozmowy, jest z SB" - dodawał. Mówił też, że miał obowiązek tych kontaktów, a nie miał świadomości, że założono mu teczkę. Podkreślał, że nie ma w niej żadnego raportu, podpisu, wynagrodzeń.

W 2010 r. sąd umorzył sprawę, uznając na wniosek obrony, że czyn Kratiuka nie ma cech przestępstwa. Sędzia Mariusz Stelmaszczyk powiedział, że pytanie o związki Kratiuka z SB było bezprawne, bo nie miało żadnego związku z zakresem prac komisji. "Jeśli komisja zadaje pytanie bezprawne, nie może żądać odpowiedzialności za fałszywe zeznania" - dodał. Prokuratura odwołała się, a wyższa instancja uchyliła umorzenie.

W uzasadnieniu poniedziałkowego wyroku sędzia Katarzyna Rutkowska-Giwojno powiedziała, że nie można uznać, by czyn Kratiuka wyczerpał znamiona przestępstwa. Powołała się na zapis ustawy lustracyjnej z 1997 r., że współpracą z SB nie jest działanie, które wynikało z obowiązku ustawowego. Sędzia podkreśliła, że ustawa o MSW z 1983 r. nakładała m.in. na szefów organizacji społecznych obowiązek współdziałania ze służbami. "Takie osoby nie mogły odmówić spotkań" - dodała.

"Czekałem na taki wyrok od 6 lat" - powiedział Kratiuk dziennikarzom. Dodał, że do tego procesu nie powinno w ogóle dojść "przy elementarnej przyzwoitości prokuratury". Ocenił, że wokół ludzi fundacji J. Kwaśniewskiej "toczą się rożne prawne zabiegi", co - jego zdaniem - jest powodem procesu. Według niego "chodzi o pokazanie, któż otacza byłą parę prezydencką: ludzie co najmniej podejrzanej konduity". Zdaniem Kratiuka sąd powinien zwrócić uwagę prokuraturze na "politycznie dyspozycyjnych" prokuratorów.

Nie wiadomo, czy prokuratura odwoła się od wyroku.

Kratiuk był w latach 2002-2004 członkiem Rady Nadzorczej PKN Orlen - koncern był jednym z tzw. złotych sponsorów Fundacji "PbB". W 2004 r. prokuratura i ABW przeszukały kancelarię prawną KNS, której Kratiuk jest współwłaścicielem. O zabezpieczenie akt wnosiła sejmowa komisja śledcza, która chciała dowieść, że za pośrednictwem tej spółki mogły być transferowane pieniądze z PKN Orlen do firm powiązanych z politykami lewicy. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie "prania brudnych pieniędzy". Katowicka prokuratura oskarżyła zaś Kratiuka wraz z innymi osobami o niegospodarność i "pranie brudnych pieniędzy". Wg prokuratury, proceder nie miał związku z Fundacją "PbB". Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia. Kratiuk nie przyznaje się. Uważa, że także ten zarzut jest motywowany politycznie.

Łukasz Starzewski (PAP)

sta/ bos/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)