Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

KRRiT odwołała prezesa poznańskiego Radia Merkury

0
Podziel się:

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji odwołała w piątek prezesa poznańskiej
rozgłośni Polskiego Radia - Radia Merkury - Filipa Rdesińskiego. Wnioskował o to minister skarbu.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji odwołała w piątek prezesa poznańskiej rozgłośni Polskiego Radia - Radia Merkury - Filipa Rdesińskiego. Wnioskował o to minister skarbu.

"KRRiT stwierdziła, że Pan Filip Rdesiński nie posiada kwalifikacji zarządczych do kierowania spółką mediów publicznych" - napisano w oficjalnym komunikacie Rady. Zdaniem KRRiT w trzy miesiące po wyborze Rdesińskiego "w spółce zaistniało szereg konfliktów i napięć, dzielących Radę Nadzorczą, Zarząd i pracowników - uniemożliwiających prawidłowe funkcjonowanie spółki".

Według Rady pozostawienie Rdesińskiego na stanowisku powodowałoby "dalsze obniżanie wiarygodności spółki jako nadawcy publicznego oraz destabilizację jej pozycji rynkowej". Ponadto KRRiT podzieliła zdanie MSP, że dotychczasowe poczynania Rdesińskiego noszą znamiona działania na szkodę spółki.

Wniosek o odwołanie prezesa Radia Merkury wpłynął do KRRiT w poniedziałek. Minister skarbu skierował go, wykorzystując po raz pierwszy nowe uprawnienia, jakie daje mu znowelizowana Ustawa o radiofonii i telewizji. KRRiT dyskutowała o wniosku już we wtorek. "Ponieważ KRRiT po raz pierwszy, w oparciu o znowelizowane przepisy, przeprowadza tego rodzaju procedurę, decyzja w tej sprawie wymaga wnikliwej analizy. Krajowa Rada podejmie uchwałę po zapoznaniu się z wszystkimi aspektami sprawy" - mówiła wówczas PAP rzeczniczka KRRiT Katarzyna Twardowska.

Zanim nowela weszła w życie, członków zarządów w TVP i Polskim Radiu powoływała i odwoływała rada nadzorcza. Obecnie członków zarządów powołuje Krajowa Rada na wniosek rady nadzorczej. KRRiT ma też prawo (na wniosek rady nadzorczej lub ministra skarbu, działającego jako walne zgromadzenie akcjonariuszy) odwołania członków zarządów.

Jak pisał "Presserwis", powołując się na resort skarbu, ministerstwo zarzuciło Rdesińskiemu działanie na szkodę spółki, miał on niezgodnie z regulaminem organizacyjnym stacji zatrudnić kilka osób na nieistniejących wcześniej stanowiskach. Miał też naruszyć przepisy Ustawy o radiofonii i telewizji dotyczące obiektywizmu przekazywanych informacji, a także sprzeniewierzyć się etyce dziennikarskiej.

Sam Rdesiński mówił, że jego odwołanie "może być bardzo niebezpieczne dla normalnego funkcjonowania" Radia Merkury, ponieważ spółka nie posiada prokurenta, a drugi członek zarządu nie może samodzielnie podejmować decyzji w imieniu spółki. Według Rdesińskiego nie zachodzą też żadne wymienione w Ustawie o rtv przesłanki, które pozwalałyby go odwołać: nie jest skazany prawomocnym wyrokiem, nie istnieją okoliczności trwale uniemożliwiające mu sprawowanie funkcji, nie działał też - jak zapewnia - na szkodę Radia Merkury.

We wtorek Rdesiński złożył doniesienie do prokuratury ws. możliwości popełnienia przestępstwa przez poprzedni zarząd spółki. Zdaniem Rdesińskiego poprzedni zarząd dopuścił się szeregu nieprawidłowości i pozwolił na marnotrawienie pieniędzy.

W środę przed poznańskim sądem rozpoczął się proces, jaki Rdesiński wytoczył własnemu pracodawcy. W pozwie domagał się dwukrotnie wyższej pensji, twierdząc, że jest dyskryminowany finansowo, gdyż prezesi innych lokalnych rozgłośni Polskiego Radia otrzymują wyższe wynagrodzenie. Rdesiński przed sądem domaga się wyrównania pensji do poziomu sześciokrotności przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (wynosi ono ponad 3,4 tys. zł).

Z kolei w czwartek Rdesiński złożył w poznańskiej prokuraturze doniesienie ws. złamania przez ministra skarbu zapisów ustawy o radiofonii i telewizji. Jego zdaniem minister dopuścił się ingerencji w ramówkę stacji. Jak powiedział wówczas PAP Rdesiński, w uzasadnieniu wniosku o jego odwołanie, jaki minister złożył w KRRiT, znalazły się zapisy, które łamią ustawę. (PAP)

ral/ wkr/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)