Piątkowa decyzja prezydenta USA Baracka Obamy dotycząca złagodzenia polityki Stanów Zjednoczonych wobec Kuby i zniesienia niektórych z restrykcji nałożonych na komunistyczny reżim w Hawanie została bardzo życzliwie przyjęta przez kubańską opozycję.
Zgodnie z decyzją Obamy zniesione zostaną niektóre ograniczenia dotyczące podróży obywateli USA na Kubę, wiz oraz wysyłania tam pieniędzy. Złagodzenie obowiązujących od dziesięcioleci restrykcji ma "pomóc Kubańczykom w uniezależnieniu się od władz w Hawanie" - głosi komunikat amerykańskiej administracji.
Amerykanie będą teraz mogli wysłać na Kubę do 500 dol. kwartalnie, również dla osób, z którymi nie są spokrewnieni, aby wesprzeć działalność firm prywatnych. Pieniądze te nie mogą jednak być przeznaczone dla rządu ani wysokich rangą członków kubańskiej partii komunistycznej.
Kubańscy dysydenci przyjęli decyzję amerykańskiej administracji z aplauzem. "To coś wspaniałego dla ludzi na Kubie, co zdarza się w momencie, w którym gospodarka jest w rozsypce" - powiedziała Laura Pollan, szefowa organizacji "Kobiety w bieli".
Kobiety te domagają się zwolnienia ostatnich jedenastu z 75 "politycznych", uwięzionych w 2003 roku. Ich wolność wynegocjował kubański Kościół katolicki w rozmowach z rządem. To żony, matki i krewne tych opozycjonistów, które demonstrują od kilku lat na ulicach Hawany.
"To bardzo pozytywny gest" - uznał kubański opozycjonista Oscar Espinoza Chepe, który ma nadzieję, że "rząd Kuby odpowie życzliwymi gestami, które prowadzić będą do poprawy stosunków z USA".
Według stron internetowych kubańskiego rządu decyzja Obamy jest ciosem dla nowej szefowej komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów, urodzonej na Kubie kongreswoman Ileany Ros-Lehtinen. Obejmując to stanowisko Ros-Lehtinen obiecywała przyjęcie twardej linii wobec Hawany.
USA wprowadziły w 1962 embargo gospodarcze wobec Kuby; w 1995 roku zawarto amerykańsko-kubańskie porozumienia regulujące warunki tego embarga oraz kwestie imigracji w wyspy do Stanów Zjednoczonych. (PAP)
fit/
8094117, 8102767
