Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kwiatkowski: we wtorek kasacja ws. śmierci Przemyka

0
Podziel się:

We wtorek minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski wniesie - z powodu
przedawnienia - kasację dotyczącą umorzenia sprawy zomowca oskarżonego o śmiertelne pobicie w 1983
r. Grzegorza Przemyka.

We wtorek minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski wniesie - z powodu przedawnienia - kasację dotyczącą umorzenia sprawy zomowca oskarżonego o śmiertelne pobicie w 1983 r. Grzegorza Przemyka.

"Dzisiaj podpiszę kasację, którą kieruję jako Prokurator Generalny do Sądu Najwyższego" - powiedział Kwiatkowski, który we wtorek był gościem programu "Kwadrans po ósmej" w TVP1. Kasacja w sprawie Przemyka będzie też jednym z tematów wtorkowej konferencji prasowej ministra.

"Wierzę, że Sąd Najwyższy w sposób absolutnie bezstronny, najbardziej profesjonalny i najbardziej upoważniony dokona ostatecznego rozstrzygnięcia, czy rzeczywiście decyzje dotyczące jednego z zomowców, który uczestniczył w pobiciu, którego bezpośrednim skutkiem była śmierć Grzegorza Przemyka, przedawniły się, czy nie" - powiedział Kwiatkowski.

W połowie grudnia Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że sprawa karalności ws. śmierci Przemyka przedawniła się już 1 stycznia 2005 r. Dlatego umorzył proces b. zomowca Ireneusza K. skazanego wcześniej na 8 lat więzienia za udział w tym pobiciu. Uzasadnienie tego wyroku miało bardzo formalny charakter, bo sąd nie odnosił się w ogóle do czynu zarzuconego Ireneuszowi K. Wyrok jest prawomocny. Kasację do SN zapowiadali pełnomocnicy ojca Przemyka.

Sprawa trwa już 26 lat. SA kolejny raz rozpatrywał apelację obrony Ireneusza K., który w maju zeszłego roku został skazany na 8 lat więzienia, zmniejszone o połowę na mocy amnestii. K. był sądzony wtedy piąty raz, po raz pierwszy zapadł wyrok skazujący.

Podstawą wyroku były zeznania Cezarego F., kolegi Grzegorza, który został razem z nim zatrzymany. To on wskazał, że Przemyka bił milicjant, który miał pałkę służbową - a miał ją Ireneusz K. Władze PRL zrobiły jednak bardzo wiele, by utrudnić zeznawanie F., dyskredytowano go i inwigilowano.

Sądy - raz w PRL i cztery razy po 1989 r. - uwalniały Ireneusza K. od winy w tej jednej z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL. Wyroki uniewinniające uchylały sądy wyższych instancji. Sąd Okręgowy w Warszawie przed rokiem nie miał wątpliwości, że K. był jednym z trzech milicjantów, którzy w maju 1983 r. bili Przemyka w komisariacie MO na Starym Mieście w Warszawie. W PRL władze usiłowały przerzucić odpowiedzialność na sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka z komisariatu do szpitala. Zarazem sąd I instancji uznał, że czyn K. - jako czyn karalny funkcjonariusza publicznego z PRL - nie przedawnił się.

12 maja 1983 r. 19-letni maturzysta Grzegorz Przemyk z kolegą świętował zdane egzaminy na Pl. Zamkowym w Warszawie. Zatrzymali go milicjanci. Zabrali Przemyka, który nie miał dokumentów, na komisariat, gdzie go skatowali. Dostał ponad 40 ciosów pałkami po barkach i plecach oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Przewieziony do szpitala, zmarł po dwóch dniach. Pogrzeb Przemyka stał się wielką manifestacją przeciw władzom.

Ireneusz K., 20-letni wówczas zomowiec, po 1989 r. pracował jeszcze w policji w Biłgoraju. Obecnie jest na mundurowej emeryturze.

W 1997 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił K., a dyżurnego z komisariatu Arkadiusza Denkiewicza skazał na dwa lata więzienia (nie odsiedział ani dnia, bo według psychiatrów na skutek wyroku doznał w psychice zmian uniemożliwiających odbywanie kary). Oficera KG MO Kazimierza Otłowskiego skazano na półtora roku w zawieszeniu za próbę zniszczenia akt sprawy Przemyka w 1989 r. (po apelacji został on uniewinniony).

Dwa lata temu pion śledczy IPN postawił pierwszym dwóm osobom zarzuty za utrudnianie śledztwa w sprawie Przemyka oraz zastraszanie Cezarego F. i jego rodziny. Grozi im do trzech lat więzienia.(PAP)

js/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)