Prezydent Francji nie jest od napominania prezydenta Polski - oświadczył w czwartek Lech Kaczyński odnosząc się do wypowiedzi Nicolasa Sarkozy'ego dotyczącej ratyfikowania przez Polskę Traktatu Lizbońskiego.
Podsumowując we wtorek francuskie przewodnictwo w Unii Europejskiej Sarkozy powiedział, że Polska oprócz praw w UE ma obowiązki i przypomniał, że polski prezydent powinien podpisać Traktat Lizboński.
"Tylko Irlandia zmieni zdanie, natychmiast to podpiszę. Ale jeszcze raz powtarzam, bardzo szanuję i osobiście lubię pana prezydenta (Sarkozy'ego), ale ja go nie napominałem i proszę, aby on mnie nie napominał" - oświadczył Lech Kaczyński w wywiadzie dla TVP1.
"A jak chce, abyśmy się wzajemnie napominali, to proszę bardzo też mam tutaj kilka uwag" - dodał prezydent.
"Ja negocjowałem ten traktat, odniosłem sukces, ale nie podpisuję go w imię szacunku dla zasady jednomyślności, która jest zasadą leżącą w interesie naszego kraju, który jest dużym krajem europejskim, ale nie należy do europejskich mocarstw" - wyjaśnił Lech Kaczyński.
Zaznaczył też, że "był oszczędny w słowach, jeśli chodzi o prezydenta Sarkozy'ego", ponieważ "w zwycięskich dla Polski negocjacjach sprzed półtora roku odegrał istotną pozytywną dla Polski rolę", bo "pomógł przy pakiecie klimatycznym", a także "pięknie się zachował" w zeszłym roku po katastrofie polskiego autokaru w Grenoble, kiedy to przyjechał na miejsce tragicznego wypadku.
"To nie jest standardowe zachowanie, bardzo za ten gest dziękuję" - powiedział Lech Kaczyński. "Ale prezydent Francji nie jest od napominania prezydenta Polski" - podkreślił. (PAP)
ann/ ura/ mhr/