Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Le Figaro": Irak to laboratorium demokracji w świecie arabskim

0
Podziel się:

Irak to "laboratorium demokracji w świecie arabskim" - uważa ambasador
Francji w tym kraju Boris Boillon. Wywiad z dyplomatą publikuje we wtorek dziennik "Le Figaro" w
związku z zakończeniem przez Amerykanów misji bojowej w Iraku.

Irak to "laboratorium demokracji w świecie arabskim" - uważa ambasador Francji w tym kraju Boris Boillon. Wywiad z dyplomatą publikuje we wtorek dziennik "Le Figaro" w związku z zakończeniem przez Amerykanów misji bojowej w Iraku.

Zdaniem ambasadora wycofanie oddziałów bojowych USA jest dobrą wiadomością i oznacza, że wszystko idzie zgodnie z planem. Zagraniczna okupacja nie będzie mogła już być pretekstem do przeprowadzania ataków terrorystycznych, a irackie siły bezpieczeństwa przejmą odpowiedzialność za sytuację w kraju. "Wszystkie strony cieszą się z wycofania" - powiedział Boillon.

Chociaż od sierpnia 2009 roku w Iraku regularnie dochodzi do "spektakularnych i skoordynowanych ataków" na irackie i międzynarodowe symbole władzy, to krwawa "taktyka Al-Kaidy, mająca na celu wskrzeszenie wojny domowej nie powiodła się". Według ambasadora, wbrew powszechnym informacjom, stan bezpieczeństwa w Iraku nie pogorszył się. "Wręcz przeciwnie, bilans się polepszył - cztery lata temu było stu zabitych dziennie, a obecnie jest ich kilkunastu. (...) Tendencja ta będzie się utrzymywać, gdy dojdzie do całkowitego wycofania wojsk" - uważa Boillon.

Ambasador ocenił, że Al-Kaida w Iraku liczy niespełna 2 tys. osób. "To oni właśnie odpowiadają za największe zamachy", ale tracą na sile w związku z umacnianiem się irackich sił bezpieczeństwa. Zdaniem Boillona, Al-Kaida nie przyjęła się w Iraku, gdyż "lokalni dżihadyści sprzeciwiają się stosowanym przez nią brutalnym metodom".

Bojownicy islamscy opuszczają kraj w kierunku Pakistanu lub Mauretanii, chociaż "jeszcze niedawno Irak był terenem podboju dla międzynarodowego terroryzmu". Francuski ambasador przypomniał jednocześnie o działających w Iraku ekstremistach szyickich oraz byłych zwolennikach Saddama Husajna i zaznaczył, że niekiedy te trzy grupy wspólnie dokonują ataków.

Zapytany o wynik wojny w Iraku, Boillon odpowiedział, że jej bilans "jest jednocześnie pozytywny i negatywny". Choć "interwencja (...) pochłonęła wiele ofiar oraz zniszczyła infrastrukturę", to "Irakijczycy doceniają owoce demokracji: narodziny prasy, wzorowy charakter wyborów, powstanie społeczeństwa obywatelskiego oraz wolnych partii politycznych".

Według ambasadora, "Irak jest prawdziwym laboratorium demokracji w świecie arabskim. To tam rozgrywają się losy demokracji w regionie. Potencjalnie Irak może stać się modelem politycznym dla sąsiadów. Czy chcemy tego czy nie, doszło do tego dzięki amerykańskiej interwencji w 2003 roku. Czy gra była warta świeczki? Odpowiedź należy do Irakijczyków" - twierdzi Boillon.

Jego zdaniem problemy z utworzeniem irackiego rządu nie są niepokojące. "Dowodzą one, że w Iraku toczy się gra polityczna, a żaden sąsiedni kraj nie jest w stanie narzucić temu państwu" swoich decyzji politycznych. Ostatnie wybory ambasador nazywa "zwycięstwem demokracji", gdyż w regionie "nie ma zbyt wielu państw, w których wyniki nie byłyby znane przed głosowaniem".

"1 stycznia 2012 roku, gdy ostatnie 50 tys. amerykańskich żołnierzy opuści kraj, narodzi się Irak" - powiedział Boillon. (PAP)

jhp/ ap/

int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)