Udzielając publicznie poparcia Turcji w jej staraniach o przyjęcie do UE, prezydent USA wchodzi w otwarty spór z przywódcami państw unijnych, a zwłaszcza z Nicolasem Sarkozym, znanym przeciwnym tureckiej akcesji - pisze _ Le Figaro _.
Francuska gazeta zauważa, że pod względem poparcia dla unijnych aspiracji Ankary, Obama kontynuuje polityczną linię swojego poprzednika George'a W. Busha. _ To stanowisko irytuje tych wszystkich, którzy dziwią się widząc amerykańskiego prezydenta, nawet jeśli nazywa się on Barack Hussein Obama, wtrącającego się, bez oratorskiej przezorności, w decyzję dotyczącą tylko Europejczyków _ - podkreśla _ Le Figaro _.
Zdaniem dziennika, stanowisko Obamy pokazuje, że USA uznają swoje stosunki z Turcją za priorytetowe, gdyż uważają, że Ankara będąca mediatorem w konflikcie na Bliskim Wschodzie może niedługo pełnić podobną rolę w relacjach amerykańskich z Iranem.
Jednak - zdaniem _ Le Figaro _ - poparcie Obamy dla tureckiego członkostwa w UE dowodzi też, jak Stany Zjednoczone postrzegają Unię Europejską. Według USA_ UE nie jest jednostką polityczną, powołaną do odegrania pierwszorzędnej roli na arenie międzynarodowej, ale grupą krajów, możliwie jak najbardziej szeroką, która nie ma własnej tożsamości i która powinna być wielkim rynkiem otwartym na świat _ - uważa gazeta.
_ Rozumiemy dobrze, że Barack Obama ma taką wizję Unii. Ale Europejczycy mają obowiązek mieć inną _ - czytamy w _ Le Figaro _.
W opinii dziennika, UE z 500 milionami obywateli powinna zdobyć się na _ wolę polityczną _, dzięki której mogłaby konkurować z USA i Chinami.
_ Le Figaro _ przypomina, że wbrew pozycji Obamy, prezydent Sarkozy ponownie sprzeciwił się w niedzielnym wywiadzie dla telewizji TF1 przyjęciu Turcji do UE. _ Pracuję ręka w rękę z prezydentem Obamą, ale jeśli chodzi o Unię Europejską, to do państw członkowskich należy decyzja _ - powiedział Sarkozy dodając, że _ zawsze był i nadal jest przeciwny _ przyjęciu Turcji do UE.