Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lekarz leczący ranne w Nangar Khel kobiety: rozmowy tylko o urazach

0
Podziel się:

Lekarz zajmujący się jesienią 2007 r. w Polsce trzema afgańskimi kobietami,
które ucierpiały w wyniku działań polskich żołnierzy w rejonie wioski Nangar Khel, zeznawał w
czwartek przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie. Powiedział, że nie rozmawiał z tymi kobietami
o okolicznościach, w jakich zostały poszkodowane, a kontaktował się - za pośrednictwem tłumaczy -
jedynie w sprawach dotyczących leczenia.

Lekarz zajmujący się jesienią 2007 r. w Polsce trzema afgańskimi kobietami, które ucierpiały w wyniku działań polskich żołnierzy w rejonie wioski Nangar Khel, zeznawał w czwartek przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie. Powiedział, że nie rozmawiał z tymi kobietami o okolicznościach, w jakich zostały poszkodowane, a kontaktował się - za pośrednictwem tłumaczy - jedynie w sprawach dotyczących leczenia.

Dr Sławomir K. zeznając na procesie siedmiu żołnierzy oskarżonych w związku z akcją w Nangar Khel relacjonował, że kobiety przyjęto do szpitala z powodu obrażeń wielomiejscowych, głównie narządu ruchu oraz obrażeń wewnętrznych, głównie jamy brzusznej. K., dziś ppłk w rezerwie prowadzący prywatną praktykę, a wówczas lekarz wojskowego szpitala przy ul. Szaserów w Warszawie, opiekował się rannymi kobietami i nadzorował ich leczenie.

"Były to m.in. rany powodowane przez odłamki, co potwierdzały ciała metaliczne widoczne na zdjęciach rentgenowskich" - powiedział lekarz. Podkreślił, że kobiety trafiły do warszawskiego szpitala miesiąc po zdarzeniu w wiosce, ich rany były wygojone - całkowicie lub częściowo - co utrudniało precyzyjne określenie w jaki sposób powstały obrażenia, np. czy mogły być efektem postrzelenia.

Lekarz relacjonował, że odrębność kulturowa i obyczajowa, a także bariera językowa ograniczały dostęp do pacjentek i możliwość uzyskiwania od nich informacji. Zapewniał, że mimo tych trudności kobiety miały właściwą opiekę. Do dyspozycji lekarzy - mówił - była para tłumaczy, z którymi umawiano się telefonicznie, gdy potrzebna była ich pomoc.

Kobiety - w wieku ok. 20, 30 i 60 lat - były leczone w instytucie kilka tygodni. Jak informowało wówczas wojsko, wymagały intensywnego leczenia chirurgicznego i rehabilitacji - miały m.in. złamania kończyn, a jedna z nich częściowo amputowaną stopę. W czasie pobytu w szpitalu kobiety przebywały wspólnie na osobnej sali, towarzyszyło im dwóch afgańskich opiekunów.

Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat).

Na ławie oskarżonych zasiada w procesie siedmiu wojskowych: kpt. Olgierd C. (jako jedyny nie zgadza się na podawanie danych), ppor. Łukasz Bywalec, chor. Andrzej Osiecki, plut. Tomasz Borysiewicz i trzech starszych szeregowych: Damian Ligocki, Jacek Janik i Robert Boksa. Sześciu oskarżono o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia; siódmego o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od pięciu do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia.

Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 24 listopada. (PAP)

ktl/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)