Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lekarze: pacjenci po przeszczepie szpiku powinni być w "szpitalu domowym"

0
Podziel się:

Pacjent po przeszczepie szpiku ma tak słabą odporność, jak wcześniak w
inkubatorze; powrót do pełnego zarazków domu od razu po zakończeniu leczenia w szpitalu może być
dla niego niebezpieczny - uważają lekarze i proponują tzw. szpitale domowe.

*Pacjent po przeszczepie szpiku ma tak słabą odporność, jak wcześniak w inkubatorze; powrót do pełnego zarazków domu od razu po zakończeniu leczenia w szpitalu może być dla niego niebezpieczny - uważają lekarze i proponują tzw. szpitale domowe. *

Szpital domowy w założeniu pełniłby dla pacjenta rolę pomostu między domem a szpitalem - mówi PAP kierownik Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach prof. Sławomira Kyrcz-Krzemień. Powinna to być baza noclegowa, położona w pobliżu ośrodka prowadzącego przeszczep i koniecznie spełniająca podwyższone standardy higieniczne, choć nie tak ścisłe jak w szpitalu.

Szpital domowy powinien być też monitorowany i mieć łączność z kliniką - lekarzami dyżurnymi i pozostałym personelem. Optymalnym rozwiązaniem byłaby też możliwość zdalnego monitorowania stanu zdrowia pacjenta: pomiar ciśnienia, tętna czy badanie akcji serca.

"Pacjentów wypisywanych po przeszczepie szpiku można przyrównać do noworodków, wcześniaków w inkubatorze. Gdyby taki wcześniak nagle się znalazł w mieszkaniu, gdzie ma liczne rodzeństwo, może być narażony na poważne niebezpieczeństwo infekcji. Jak wiadomo, każda infekcja po przeszczepie może mieć tragiczne dla pacjenta skutki" - powiedziała prof. Kyrcz-Krzemień.

Jak wyjaśniła, pacjent wypisany ze szpitala po przeszczepie nadal jest częstym pacjentem przyszpitalnego ambulatorium. Przechodzi tam badania i otrzymuje kroplówki z preparatami odpornościowymi oraz leki przeciwwirusowe. Problem jest jeszcze poważniejszy, jeśli pacjent mieszka daleko od ośrodka, gdzie miał przeszczep.

"NFZ refunduje wizyty i leki, natomiast nikogo nie obchodzi, gdzie ten pacjent mieszka, jak przyjeżdża, jeśli jest z daleka, a nieraz nasi pacjenci pokonują naprawdę duże odległości. W takiej sytuacji wizyta u nas dwa razy w tygodniu to duży problem" - wyjaśniła.

Dlatego tak konieczne jest - jej zdaniem - systemowe rozwiązanie możliwości sfinansowania przez NFZ okresu rekonwalescencji pacjentów po przeszczepach. Okres ten powinien trwać - zdaniem lekarzy - od 10 dni do 3 tygodni. Po tym czasie rekonwalescent może w miarę bezpiecznie powrócić do normalnego życia. Pobyt w szpitalu domowym na pewno będzie dużo tańszy od hospitalizacji w placówce, która przeszczepia szpik.

"Przeszczepienie to nie tylko sama procedura, ale cała logistyka. Warunki poprzeszczepowe są bardzo ważne. Niepowodzenia, które my odnotowujemy, nierzadko wynikają z tego, że pacjent trafia do nas za późno z powikłaniami. Lekarze rodzinni czy innych specjalności czasem boją się takich pacjentów. Mówią choremu, że się na tym nie znają i nie mogą leczyć infekcji, radzą jechać do ośrodka przeszczepowego. Jeśli to np. weekend, a pacjent mieszka kilkaset kilometrów od szpitala, to zanim przyjedzie, infekcja może się bardzo niebezpiecznie rozwinąć. Takie ryzyko również byłoby zminimalizowane dzięki szpitalowi domowemu" - zaznaczyła prof. Kyrcz-Krzemień.

Świadome problemu ośrodki hematologiczne próbują na własną rękę zapewnić pacjentom taką bazę, np. przy pomocy działających przy szpitalach fundacji. "To zbyt ważny element, by nadal pozostawał nieuregulowany. Powinien też być przynajmmniej częściowo zabezpieczany przez środki publiczne" - podsumowała prof. Kyrcz-Krzemień.

Rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Troszyński poinformował, że finansowanie takiej usługi musiałoby mieć podstawę prawną w przepisach, a inicjatywa w tym zakresie nie leży w kompetencjach NFZ. Przypomniał, że NFZ płaci za procedury określone w tzw. koszyku gwarantowanych świadczeń zdrowotnych. Każda nowa usługa powinna być poddana ocenie Agencji Oceny Technologii Medycznych.

Kierowany przez prof. Kyrcz-Krzemień oddział hematologii i transplantacji szpiku w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. Andrzeja Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach jest jedną z czołowych placówek o tym profilu w kraju. Rocznie wykonuje się tu ok. 200 przeszczepów szpiku, w tym ok. 70-80 najtrudniejszych - od dawców niespokrewnionych, w tym z niepełną zgodnością. (PAP)

lun/ bno/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)