Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lewandowski: nie można publikować pełnego nazwiska Mariusza T.

0
Podziel się:

Nie można publikować pełnego nazwiska Mariusza T., który we wtorek skończył
odbywanie kary 25 lat więzienia za zabicie czterech chłopców - uważa jego pełnomocnik mec. Marcin
Lewandowski. Opinię tę podziela część prawników, z którymi rozmawiała PAP, bo T. jest już osobą
prywatną.

Nie można publikować pełnego nazwiska Mariusza T., który we wtorek skończył odbywanie kary 25 lat więzienia za zabicie czterech chłopców - uważa jego pełnomocnik mec. Marcin Lewandowski. Opinię tę podziela część prawników, z którymi rozmawiała PAP, bo T. jest już osobą prywatną.

Lewandowski, pytany w piątek przez PAP w Rzeszowie, czy w publikacjach można używać pełnego nazwiska jego klienta, powiedział: "W żadnym wypadku. Jest Mariusz T.".

W 1989 r. Mariusz T. został skazany za zabicie czterech chłopców na karę śmierci, później zamienioną na 25 lat więzienia. Sąd zgodził się wówczas na podawanie jego nazwiska. W mediach, informujących od początku o sprawie, pojawiały się pełne personalia T., tak jak nazwiska innych najgłośniejszych zabójców.

Sytuacja zmieniła się w ostatnich dniach, gdy T. wychodził na wolność i stał się, po odbyciu kary, osobą prywatną. Jego nazwisko zaczęło się też pojawiać w związku z informacjami o wszczętej procedurze dot. uznania go za osobę niebezpieczną i w związku z tym izolowaną w specjalnym ośrodku. To postępowanie odbywa się według procedury cywilnej, a zgoda sądu na podawanie jego nazwiska dotyczyła postępowania karnego.

Art. 13 prawa prasowego mówi, że nie wolno publikować danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, ani świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych, chyba że osoby te wyrażą na to zgodę. Prokurator lub sąd mogą jednak zezwolić, ze względu na ważny interes społeczny, na ujawnienie danych osobowych i wizerunku podejrzanego lub oskarżonego. Z kolei w art. 14 zapisano zakaz publikowania bez zgody osoby zainteresowanej informacji oraz danych dotyczących prywatnej sfery życia, chyba że wiążą się one bezpośrednio z działalnością publiczną tej osoby.

Zdaniem dr Hanny Gajewskiej-Kraczkowskiej z Instytutu Prawa Karnego UW i adwokat z kancelarii DZP, media powinny pisać: Mariusz T. "Generalnie on ma taką ochronę, jak każdy obywatel i nie ma żadnego uzasadnienia dla ujawnienia jego personaliów w sytuacji, kiedy nie zachodzą warunki z art. 13 (prawa prasowego), a on nie prowadzi działalności publicznej" - powiedziała PAP w czwartek Gajewska-Kraczkowska. Przyznała jednak, że w sprawie podawania danych Mariusza T. istnieje rozdźwięk między prawem a zdrowym rozsądkiem.

"Uważam, że trzeba pisać Mariusz T., by być w zgodzie z literą prawa, ale napisanie Trynkiewicz nie może powodować dla dziennikarzy żadnego skutku prawnego, bo mleko się już wylało" - oceniła Gajewska-Kraczkowska.

Również dr Michał Zaremba z Instytutu Dziennikarstwa UW zwrócił uwagę, że T. odbył karę, więc nie stosuje się do niego art. 13 prawa prasowego. Jego zdaniem należy jednak stosować przepisy dot. ochrony prywatności. "To nie jest osoba prowadząca działalność publiczną, dlatego trudno usprawiedliwić publikację jego danych osobowych bez jego zgody" - ocenił w czwartek Zaremba.

Zaznaczył jednak, że inaczej do tej kwestii mógłby podejść trybunał w Strasburgu, bo polskie regulacje dotyczące ochrony prywatności są dosyć surowe.

"W świetle polskich przepisów to jest bardzo dyskusyjne i naciągane, czy można publikować nazwisko tej osoby" - powiedział Zaremba. Jego zdaniem zwolennicy podawania nazwiska mogą wskazywać interes publiczny, bo T. potencjalnie stwarza zagrożenie.

Z kolei b. sędzia TK, wykładowca w Collegium Civitas Wiesław Johann ocenił, że podawanie pełnego nazwiska Mariusza T. nie jest naruszeniem prawa prasowego. "Jest to stwierdzenie pewnego faktu, co innego gdyby doszło do zatarcia skazania" - powiedział PAP Johann.

"Jestem za tym, żeby mówić wyraźnie Mariusz Trynkiewicz. Sprawa nabrała takiego publicznego wymiaru, że dzisiaj posługiwanie się pierwszą literą nazwiska, gdy wiadomo o kogo chodzi, byłoby po prostu śmieszne i niepoważne" - podkreślił.

Zdaniem Johanna dyskusyjne jest, czy doszło do naruszenia prywatności Mariusza T. "Naruszenie prywatności pojawi się wówczas, jeżeli będziemy mieli do czynienia z czynem niedozwolonym, a więc dziennikarz musiałby naruszyć prawo. W moim przekonaniu w tym przypadku prywatność nie została naruszona" - tłumaczył Johann.

Dodał, że pod uwagę należy wziąć też interes publiczny. "Wydaje mi się, że w interesie publicznym leżało, aby to nazwisko ujawnić" - ocenił.(PAP)

ral/ kyc/ bos/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)