Kilka tysięcy Libańczyków zebrało się w niedzielę na głównym placu w Bejrucie, by upamiętnić piątą rocznicę śmierci byłego premiera Rafika Haririego, który zginął w zamachu.
Jak pisze agencja Associated Press, oczekuje się, że do Bejrutu napłyną dziesiątki tysięcy ludzi z całego kraju.
Obecnie władzę w Libanie sprawuje prozachodnia koalicja pod przewodnictwem premiera Saada Haririego, syna byłego premiera Rafika Haririego, którego zabójstwo w 2005 roku wpędziło ten kraj w największy wewnętrzny kryzys polityczny od czasu wojny domowej 1975-90.
Rafik Hariri zginął 14 lutego 2005 r. wraz z 22 innymi osobami w centrum Bejrutu na skutek wybuchu samochodu-pułapki. Raporty ONZ w sprawie ataku wskazywały na syryjskie służby specjalne. Syria zaprzeczyła uczestnictwu w zamachu, ale ONZ powołała specjalny trybunał, mający osądzić sprawców.
Dwa miesiące po zabójstwie Haririego Damaszek, na mocy rezolucji ONZ, zmuszony został do wycofania z Libanu swych sił, stacjonujących tam od niemal 30 lat.
W październiku 2008 roku Syria i Liban, po raz pierwszy od ogłoszenia przed 60 laty niepodległości, nawiązały stosunki dyplomatyczne i otwarto ambasady w obu stolicach.
Większość Libańczyków wciąż oskarża Syrię o zlecenie zabójstwa Haririego oraz innych późniejszych zamachów na libańskich działaczy antysyryjskich. Damaszek zaprzecza jednak jakiemukolwiek udziałowi w tych atakach. (PAP)
cyk/ jra/
5667539 arch.