Debaty przedwyborczej z szefem klubu PO Tomaszem Tomczykiewiczem chce lider zagłębiowskiej listy SLD w wyborach do parlamentu Kazimierz Karolczak. W piątek powiedział, że trzeba m.in. porozmawiać o niezrealizowanych inwestycjach na terenie Zaglębia.
Lider sosnowieckiej listy SLD w wyborach parlamentarnych oraz zastępca sekretarza generalnego Sojuszu Kazimierz Karolczak przybył w piątek do katowickiej siedziby PO, żeby dostarczyć list z zaproszeniem do udziału w debacie dla szefa klubu Platformy Obywatelskiej i zarazem szefa śląskich struktur tej partii Tomasza Tomczykiewicza.
Jak wynika z listu, w tej debacie Karolczak chce poruszyć kwestie "konsekwencji zawiązania przez Platformę Obywatelską koalicji z Ruchem Autonomii Śląska", natomiast na konferencji prasowej zorganizowanej przed siedzibą PO w Katowicach, dodał także, że trzeba porozmawiać o inwestycjach, ponieważ z planów województwa zniknęło wiele projektów infrastrukturalnych, które miały być realizowane na terenie Zagłębia.
"Prawie 16 proc. mieszkańców województwa śląskiego, to Zagłębiacy. Możemy liczyć na jedynie 7 proc. środków przeznaczonych przez władze wojewódzkie. Nie mamy inwestycji tak ważnych dla naszego regionu jak drogowa trasa średnicowa. To są dziesiątki nowych miejsc pracy. Chcemy tworzyć miejsca pracy i po to są nam potrzebne te inwestycje" - mówił Karolczak. Jego zdaniem wybudowanie hali widowiskowo-sportowej w Gliwicach "za blisko 400 mln zł nie będzie żadnym impulsem rozwojowym regionu".
"Inne partie w tym przypadku wydają się być biernym uczestnikiem tych wydarzeń. Oczywiście, jeśli mają pomysł chętnie do wspólnej debaty siądę z każdym, żeby rozmawiać o przyszłości województwa, przyszłości Zagłębia, ale najistotniejszą debatę należy stoczyć z Platformą Obywatelską" - mówił Karolczak.
Szefa klubu PO prosi o odpowiedź do środy. Karolczak chce debaty na neutralnym terenie.
List przyjęła rzeczniczka śląskiej PO Agnieszka Kostempska.
Powiedziała, że "Platforma jest zawsze gotowa do tego, żeby podnieść rzuconą rękawicę". "Ale w tym wypadku mam takie wrażenie, że chodzi o promocję jednego z kandydatów, bo to właśnie on, pragnę przypomnieć, przyniósł to zaproszenie. W związku z czym nie wyobrażam sobie sytuacji, że nasz przewodniczący, czy też kandydaci PO, zamiast pracować i spotykać się z ludźmi w terenie, mieliby cały czas odbierać zaproszenia na debaty, które mają służyć promocji jednej osoby" - dodała.(PAP)
ktp/ par/ jbr/
