Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lisicki: wypowiedź ws. dopłat nie była stanowiskiem MF

0
Podziel się:

Urzędnik resortu finansów Witold Lisicki zeznał przed komisją hazardową, że
jego wypowiedź nt. zmiany dotyczącej dopłat w projekcie ustawy hazardowej nie była oficjalnym
stanowiskiem resortu finansów, ale też nikt z przełożonych nie chciał jej sprostowania.

Urzędnik resortu finansów Witold Lisicki zeznał przed komisją hazardową, że jego wypowiedź nt. zmiany dotyczącej dopłat w projekcie ustawy hazardowej nie była oficjalnym stanowiskiem resortu finansów, ale też nikt z przełożonych nie chciał jej sprostowania.

Chodzi o opublikowaną 7 lipca w artykule "Pulsu Biznesu" pt. "Nie będzie zrzutki na Euro" wypowiedź Lisickiego dotyczącą rezygnacji z dopłat do gier hazardowych. Lisicki powiedział wówczas: "Akceptujemy wniosek ministra sportu i stosowną zmianę wprowadzimy". Były szef CBA Mariusz Kamiński wskazywał przed komisją, że pismo Mirosława Drzewieckiego z 30 czerwca 2009 roku dotyczące wycofania się z dopłat oraz ta wypowiedź Lisickiego sprawiły, iż zdecydował się zawiadomić premiera Donalda Tuska o tzw. aferze hazardowej.

Lisicki, który jest naczelnikiem wydziału informacji i promocji w Departamencie Służby Celnej w Ministerstwie Finansów, wyjaśniał posłom, że kontaktował się z dziennikarzami, bo jako naczelnik tego wydziału uznawany jest za nieformalnego rzecznika Służby Celnej i wiceministra finansów Jacka Kapicy (Kapica pełni też funkcję szefa Służby Celnej). Lisicki dodał, że treść wypowiedzi dla "Pulsu Biznesu" konsultował z Kapicą, a po konsultacji "zaproponował udzielnie odpowiedzi, minister ją zaakceptował".

Lisicki, wspominając ówczesną rozmowę z Kapicą, powiedział, że wiceminister był zdziwiony zmianą stanowiska ministerstwa sportu w sprawie dopłat. Jak dodał, Kapica miał zauważyć, że przecież to właśnie na wniosek resortu sportu wiosną 2008 roku dopłaty zostały wprowadzone do projektu zmian w ustawie hazardowej. Zaznaczył jednak, że Kapica nie powiedział, że w związku ze zmianą stanowiska ministerstwa sportu, ministerstwo finansów zamierza się wycofać z wprowadzania dopłat, ale musi rozważyć wprowadzenie zmiany do projektu ustawy. "Tak odpowiedziałem dziennikarzom" - powiedział.

Kapica powiedział śledczym, że zapis o wprowadzeniu dodatkowych dopłat do gier i zakładów pojawił się w projekcie w związku z pismem z ministerstwa sportu z maja 2008 r. Potem, jak wyjaśniał, ministerstwo sportu kilkakrotnie zmieniało zdanie w tej kwestii. Według Kapicy, w trakcie konsultacji międzyresortowych, pismem z 21 maja 2008 r. resort uznał dopłaty za celowe; wtedy w projekcie zawarty został odpowiedni zapis w tej sprawie. 30 czerwca 2009 r. minister sportu wystosował jednak pismo, w którym wycofał się z finansowania przygotowań do Euro 2012 z dopłat.

Z kolei Drzewiecki zeznał przed komisją, że gospodarzem projektu zmian w ustawie hazardowej i inicjatorem wprowadzenia dopłat do gier od początku było ministerstwo finansów, a nie ministerstwo sportu. Jego zdaniem, 8 maja 2008 r. w trakcie debaty nad założeniami budżetu państwa na 2009 rok na prośbę ministra finansów Jacka Rostowskiego odbyło się spotkanie w ministerstwie finansów, na którym ustalono, że środki z dopłat do gier gromadzone w Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej będą przeznaczone na inwestycje sportowe wokół stadionu narodowego (m.in. hali sportowej i pływalni).

Drzewiecki zeznał też przed komisją, że treść pisma z 30 czerwca 2009 r. o rezygnacji jego resortu z dopłat była wynikiem nieporozumienia pomiędzy urzędnikami ministerstwa sportu oraz "zwykłego ludzkiego błędu". Podkreślił, że jego intencją nie było wykreślenie z projektu zapisu dotyczącego dopłat, a jedynie zwrócenie uwagi, że w związku z rezygnacją z realizacji II etapu budowy NCS - na co miały iść środki z dopłat - konieczna jest zmiana uzasadnienia dla rozszerzenia katalogu gier objętych dopłatami.

Lisicki powiedział, że odpowiadając na pytanie dziennikarza "PB" nie był upoważniony, aby twierdzić, że jest to stanowisko Ministerstwa Finansów. Dodał, że swoją wypowiedź uzgadniał z Kapicą, gdyż pytanie dziennikarza zawierało zarzut wobec wiceministra. Zeznał też, że potwierdził w odpowiednim departamencie w resorcie finansów, że wpłynęło pismo z resort sportu w sprawie rezygnacji z wprowadzenia dopłat.

Lisicki zaznaczył też, że nie znał pisma zastępcy dyrektora Departamentu Służby Celnej w MF Anny Cendrowskiej z 7 lipca 2009 r., w którym napisała ona, że w związku z wycofaniem się resortu sportu z dopłat "z projektu ustawy zostaną usunięte dotychczasowe propozycje w tym zakresie". Lisicki dodał, że pytanie z "Pulsu Biznesu" wpłynęło do niego 6 lipca, a on udzielił odpowiedzi tego samego dnia - dzień przed powstaniem pisma Cendrowskiej.

Lisicki zeznał, że po jego wypowiedzi dla "PB" nie był wzywany przez przełożonych w sprawie sprostowania tych słów. Dopytywany, powiedział też, że żaden z jego przełożonych nigdy nie zwrócił mu uwagi, że była to nieprawdziwa wypowiedź. Świadek dodał też, że nie kontaktował się z nim nikt z CBA, żeby zweryfikować jego wypowiedź dla "Pulsu Biznesu". "Nie przypominam sobie takich kontaktów. (...) Nikt nie przedstawił się jako funkcjonariusz CBA i nie pytał o te odpowiedzi" - powiedział.

Zaznaczył, że już po ujawnieniu afery hazardowej w mediach 1 października 2009 roku rozmawiał na ten temat z wiceministrem finansów i szefem Służby Celnej Jackiem Kapicą. Lisicki relacjonował, że Kapica ocenił sprawę wycofania z projektu ustawy hazardowej przepisów dotyczących dopłat do gier jako "fakt medialny". Lisicki podkreślił, że zgodził się z Kapicą, bo swojej wypowiedzi dla "PB" na ten temat udzielił "w trybie czasu przyszłego", a faktycznie do zmiany projektu ustawy nie doszło.

Lisicki podkreślił też, że zaraz po tym, jak w prasie pojawiły się informacje na temat afery hazardowej, dziennikarze pytali go, czy interes finansowy państwa jest zagrożony i co jego resort na to, że CBA na taką właśnie rzecz wskazuje. "Skonsultowałem to z ministrem Kapicą i on powiedział, że nie otrzymał takiego wystąpienia CBA, w związku z tym do tego nie możemy się odnieść. A jeśli chodzi o interes finansowy, czy fiskalny państwa, to nie jest zagrożony" - mówił.

Dopytywany, czy w późniejszym czasie otrzymywał jakieś zalecenia ws. konkretnych reakcji na pytania dziennikarzy, odparł, że nie. Podkreślił, że w związku z tym, iż cała sytuacja wzbudziła duże zainteresowanie mediów, włączony został rzecznik Ministerstwa Finansów. Pytany, czy rzecznik MF wyparł go ze sfery informacyjnej na temat afery hazardowej odparł: "Można powiedzieć, że w konsekwencji tak". (PAP)

pat/ stk/ joko/ ura/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)