Litewski parlament obecnej kadencji, który we worek obchodzi pierwszy rok swej pracy, jest najgorzej oceniany od 11 lat. Aż 76 proc. Litwinów negatywnie ocenia pracę Sejmu - wynika z badania instytutu opinii społecznej "Vilmorus".
Tylko 5 proc. ankietowanych było przeciwnego zdania w sondażu przeprowadzonym w dniach 2-12 października na reprezentacyjnej grupie 1000 osób.
W ocenie dyrektora instytutu "Vilmorus" Vladasa Gaidysa, na tak niskie notowania parlamentu decydujący wpływ miał kryzys, który przeżywa Litwa. "Pogłębiający się kryzys w gospodarce, brak działań antykryzysowych, a także demonstracja braku woli solidarności z wyborcami zadecydował, że Sejm stracił zaufanie" - powiedział we wtorek PAP Gaidys.
Pracę rządzącej koalicji konserwatywno-liberalnej ostro krytykuje opozycja. Twierdzi, że "realizowana przez rząd polityka niszczy litewską gospodarkę i litewskie społeczeństwo".
"Nie trzeba było rozpoczynać przed rokiem pracy od nieprzemyślanej reformy podatkowej poprzez zwiększenie podatków. Należało myśleć o tym, jak pobudzić gospodarkę" - zaznaczył na wtorkowej konferencji prasowej przewodniczący Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej Algirdas Butkeviczius.
Odnotował, że "najwięcej uwagi w ciągu roku poświęcono cięciom wydatków, ale ani razu nie wspomniano o sposobach, jak zwiększyć dochody państwa".
"Zmniejszyły się dochody społeczeństwa i konsumpcja. Zwiększone podatki zniszczyły część przedsiębiorczości, a część wycofała się do szarej strefy" - zaznaczył Butkeviczius.
Prognozuje się, że w przyszłym roku deficyt budżetowy Litwy wyniesie wspólnie z deficytem funduszu ubezpieczeń społecznych 10 mld litów (prawie 12 mld złotych), czyli 9,5 proc. PKB, a bezrobocie w kraju wzrośnie do 20 proc. Obecnie stopa bezrobocia wynosi 11 proc.
Aleksandra Akińczo(PAP)
aki/ cyk/ kar/