Zmiana rządu na Litwie z konserwatywno-liberalnego na lewicowy w wyniku niedzielnych wyborów nie przyniesie znaczących zmian w kraju - uważa politolog Lauras Bielinis.
"Nie prognozowałbym większych zmian. Socjaldemokraci, wokół których prawdopodobnie będzie budowana nowa koalicja rządząca, są doświadczonymi graczami w polityce i zdają sobie sprawę z wagi odpowiedzialności, jaka spada na rządzących" - powiedział PAP Bielinis.
Sondaże exit poll wskazują, że opozycyjna Partia Pracy zdobyła 19,8 proc. głosów, Litewska Partia Socjaldemokratyczna - 17,8 proc., a na trzecim miejscu jest współrządząca obecnie partia konserwatywna Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci z 16,7 proc. głosów.
Litewscy obserwatorzy na razie bardzo ostrożnie komentują sondaże i możliwy skład przyszłej koalicji rządzącej. Odnotowują, że w sondażu exit poll prawie 50 proc. pytanych odmówiło udzielenia odpowiedzi, na którą partię oddali głos.
Wskazuje się też, że w drugiej turze wyborów, która odbędzie się za dwa tygodnie tylko w okręgach jednomandatowych, tradycyjnie najwięcej mandatów uzyskują socjaldemokraci i konserwatyści.
Luras Bielinis wyraził opinię, że najbliższe cztery lata "będą okresem dyskusji, uzgadniania stanowisk i interesów nawet z opozycją". Jego zdaniem w polityce zagranicznej litewska lewica, w odróżnieniu od konserwatystów, jest bardzie nastawiona na relacje dobrego sąsiedztwa, także z Polską. Przypomina jednak, że "to nie Sejm, lecz prezydent przede wszystkim realizuje politykę zagraniczną".
"Wszystko będzie zależało od tego, jak nowa większość rządząca porozumie się w tej kwestii z głową państwa" - powiedział Bielinis.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ az/ mc/