Nie ma podstaw do twierdzenia, że Unia Europejska przeżywa kryzys - uważa litewski politolog, poseł Egidijus Vareikis.
"Kryzys jest pojęciem względnym. Z punktu widzenia niektórych państw afrykańskich, nasze problemy są po prostu śmieszne (...). Świat się nie zawalił z powodu tego, że, na przykład, dotychczas nie została przyjęta konstytucja unijna. Najważniejsze, by funkcjonował jednolity rynek" - powiedział w piątek PAP Vareikis.
Jego zdaniem, największym osiągnięciem 50 lat istnienia Wspólnoty jest jej sukces gospodarczy. Natomiast na tle gospodarczym gorzej wypadają osiągnięcia polityczne.
"Są problemy w stosunkach Unii Europejskiej z USA. Brak nam jednolitego stosunku do Rosji, jednolitej polityki względem państw sąsiedzkich. Czasami odnosi się wrażenie, że uciekamy od problemów, zamiast je rozwiązywać" - zaznaczył litewski politolog.
Zgadza się on z opinią, że "Unii brak serca i duszy". Oceniając członkostwo Litwy w Unii Europejskiej, Egidijus Vareikis zauważa zdecydowanie więcej plusów niż minusów.
"Przede wszystkim są to nasze osiągnięcia gospodarcze. Dzisiaj jesteśmy jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się państw Unii. Takie osiągnięcia byłyby absolutnie niemożliwe, gdybyśmy przed ponad 15 laty, uzyskując suwerenność, nie obrali kierunku europejskiego. Bylibyśmy dzisiaj na poziomie Mołdawii, Albanii czy Gruzji. Z tymi państwami, z którymi w zasadzie mieliśmy jednakowy start, obecnie różnimy się jak dzień i noc" - uważa Vareikis.
Wśród minusów politolog wymienia czynnik, jego zdaniem, charakterystyczny dla wszystkim nowych państw Unii - pogoń za pieniądzem.
"Wzorując się na państwach unijnych zbytnio koncentrujemy się na aspekcie finansowym. Dla Europejczyków w ogóle charakterystyczna jest ocena wyłącznie w oparciu o cyfry. Zapominamy, że szczęście czy nieszczęście nie zawsze zależy od ilości posiadanych pieniędzy" - zaznacza Vareikis.
Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ mmp/ kan/