Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódź: Nie ma decyzji w sprawie aresztu dla "króla dopalaczy"

0
Podziel się:

Łódzka prokuratura nadal nie zdecydowała, czy wystąpi do sądu z wnioskiem o
aresztowanie Dawida B., właściciela jednej z największych sieci sklepów z dopalaczami. Ma na to
czas do piątkowego popołudnia. Mężczyzna jest wciąż zatrzymany. Grożą mu dwa lata więzienia.

*Łódzka prokuratura nadal nie zdecydowała, czy wystąpi do sądu z wnioskiem o aresztowanie Dawida B., właściciela jednej z największych sieci sklepów z dopalaczami. Ma na to czas do piątkowego popołudnia. Mężczyzna jest wciąż zatrzymany. Grożą mu dwa lata więzienia. *

Dawid B., nazwany przez media "królem dopalaczy", usłyszał zarzuty popełnienia dwóch przestępstw przewidzianych w ustawie o Państwowym Inspektoracie Sanitarnym; chodzi o wprowadzenia do obrotu w dniach 3 i 6 października substancji określonych w sobotniej decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego. Prokuratura nie informuje, czy Dawid B. przyznał się do zarzucanych czynów.

Podejrzany pozostaje nadal zatrzymany do dyspozycji śledczych z Prokuratury Łódź-Śródmieście.

"W sprawie realizowane są dalsze czynności, najpóźniej do jutra podjęte zostaną decyzje, co dalej z zatrzymanym" - powiedział PAP w czwartek po południu rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. W piątek po południu minie 48 godzin od zatrzymania Dawida B. i do tego czasu prokuratura musi zdecydować, czy wystąpi do sądu o jego aresztowanie, czy też zostanie on zwolniony przy zastosowaniu tzw. wolnościowych środków zapobiegawczych.

Prokurator Kopania nie chciał potwierdzić informacji, że policja - na polecenie prokuratury - zabezpieczyła towary w niektórych sklepach i magazynach należących do zatrzymanego.

Dawid B. został zatrzymany przez policję w środę po południu, gdy otworzył, zamknięty i zaplombowany wcześniej przez sanepid, jeden ze swoich sklepów w centrum Łodzi i zaczął sprzedaż. Został przesłuchany przez policję, która wniosła także o jego aresztowanie, a następnie przekazany do dyspozycji śródmiejskiej prokuratury.

Ta zdecydowała, po przesłuchaniu, o przedstawieniu mu dwóch zarzutów z jednego z artykułów ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, który mówi, że "kto wbrew decyzji Państwowego Inspektora Sanitarnego produkuje, wprowadza do obrotu lub nie wycofa z rynku substancji, preparatu lub wyrobu, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat".

Dawid B. już we wtorek zapowiadał, że nie zgadza się z decyzją o zamknięciu sklepów i że w środę zacznie ponownie handlować dopalaczami. Utrzymuje, że jego straty z powodu zamknięcia sklepów wynoszą ok. 1 mln zł.

Pełnomocnik Dawida B., mec. Bronisław Muszyński, we wtorek w rozmowie z PAP zapowiedział, że jeszcze w tym tygodniu złoży odwołanie od decyzji do Głównego Inspektora Sanitarnego, który w sobotę zadecydował o wycofaniu produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków oraz o natychmiastowym zamknięciu wszystkich punktów, które je oferują.

Zapowiedział, że jeśli GIS nie uwzględni odwołania, na co będzie miał 30 dni, to sprawa zostanie skierowana do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jeśli WSA uzna naszą rację, będziemy domagać się od Skarbu Państwa kilkunastu milionów złotych odszkodowania - powiedział.

Z danych policji wynika, że w całym województwie łódzkim decyzją GIS zamkniętych zostało 118 sklepów i hurtowni sprzedających dopalacze. Trwa sukcesywne wywożenie zabezpieczonych towarów do policyjnych magazynów.

Jak poinformował w czwartek PAP rzecznik łódzkiego sanepidu Zbigniew Solarz, dotąd zabezpieczono towar z 38 sklepów w regionie. "Pobierane są także próbki produktów, które będą badane laboratoryjnie" - dodał. (PAP)

szu/ itm/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)