Po raz kolejny odroczono przed Sądem Rejonowym w Łodzi proces b. lekarza Stefana T., oskarżonego o fałszowanie dokumentacji medycznej i pomoc w wyłudzeniu świadczeń rentowych z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Według prokuratury, lekarz przez cztery lata pomógł kilkudziesięciu osobom w wyłudzeniu rent; w wyniku jego działalności ZUS stracił ponad 800 tys. zł z tytułu wypłaty nienależnych świadczeń.
Prokuratura oskarżyła także innego lekarza prowadzącego prywatną praktykę, Marka M., któremu zarzucono, że w latach 2000-2001 udzielił pomocy w wyłudzeniu świadczeń dwóm pacjentkom. Obok nich na ławie oskarżonych zasiądzie prawie 40 osób, którym lekarze wystawiali fałszywą dokumentację.
We wtorek - z powodu m.in. nieobecności kilku z oskarżonych - sprawa została odroczona do listopada. Wielu z nich chce poddać się dobrowolnie karze. Dobrowolnie karze chce poddać się również Stefan T. W jego sprawie sąd ma podjąć decyzję w przyszłym tygodniu.
Według prokuratury, lekarz Stefan T. działał przez cztery lata (od 1997 roku do listopada 2001 roku), kiedy był zatrudniony w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi, gdzie pracował m.in. na oddziale intensywnego nadzoru kardiologicznego. Ponadto, prowadził w tym czasie prywatną praktykę lekarską.
Zdaniem prokuratury, osobom, które ubiegały się o świadczenia z ZUS z tytułu choroby, lekarz wystawiał fałszywą dokumentację lekarską oraz zakładał fikcyjną dokumentację potwierdzającą hospitalizację w szpitalu na oddziale kardiologicznym oraz w klinice pulmunologii i alergologii. W tym celu, bez wiedzy ordynatora i adiunktów, posługiwał się pieczątkami oddziałów oraz podrabiał ich podpisy.
Według prokuratury, działał on w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Za każdą wizytę pobierał od pacjentów od 50 do 100 zł. W kilku przypadkach wziął ponad 2300 zł - za wystawienie fikcyjnej dokumentacji; przyjmował też słodycze i alkohol.
Jak ustalono w śledztwie, większość dokumentacji miała wskazywać na przejście przez pacjentów zawału serca, co miało świadczyć o zaawansowanej chorobie wieńcowej. Swoim pacjentom lekarz zalecał stosowanie leków, których zadaniem było zafałszowanie obrazu choroby w przypadku dalszych badań kardiologicznych i dawał wskazówki, jak przedstawiać swoje schorzenie lekarzom-orzecznikom ZUS.
Tak wystawiona dokumentacja kierowana była przez osoby ubiegające się o świadczenia do wydziału orzecznictwa lekarskiego ZUS. Tam otrzymywały one zaświadczenie, z którym udawały się do oskarżonego lekarza. W dokumentach tych lekarz poświadczał nieprawdę, zarówno co do rozpoznania, jak i pobytu w szpitalu.
Sprawa wyszła na jaw, gdy lekarze orzecznicy ZUS stwierdzili rozbieżności między dokumentacją wystawioną przez lekarza a dokumentami lekarskimi pochodzącymi z innych źródeł. Śledztwo w tej sprawie trwało ponad cztery lata. Według prokuratury, było wyjątkowo żmudne, ponieważ konieczna była weryfikacja znacznej liczby dokumentów, które sukcesywnie dostarczane były przez ZUS. Wszystkim oskarżonym grozi kara do 8 lat więzienia. (PAP)
jaw/ szu/ pz/