Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódź: Pikieta pracowników miejskich przychodni przed NFZ

0
Podziel się:

Ponad 150 osób pikietowało w czwartek przed siedzibą łódzkiego oddziału
Narodowego Funduszu Zdrowia m.in. przeciwko niepodpisaniu przez łódzki Fundusz kontraktów z
niektórymi miejskimi placówkami służby zdrowia.

Ponad 150 osób pikietowało w czwartek przed siedzibą łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia m.in. przeciwko niepodpisaniu przez łódzki Fundusz kontraktów z niektórymi miejskimi placówkami służby zdrowia.

W pikiecie organizowanej przez Łódzkie Porozumienie Organizacji Pozarządowych uczestniczyli głównie pracownicy miejskich przychodni, którzy obawiają się likwidacji placówek i utraty miejsc pracy.

Protestujący przynieśli ze sobą transparenty: "Narodowy Fundusz Zagłady", "NFZ Pirackie Zasady", "Zagłada Miejskiej Służby Zdrowia", "Żądamy dymisji dyrektora oddziału NFZ"; przy włączonych syrenach karetki i dźwiękach trąbek krzyczeli: "Chcemy pracować nie protestować".

Przez kilkanaście minut utrudniali także ruch na ul. Kopcińskiego, przechodząc przez przejście dla pieszych. W proteście wzięli udział m.in. pracownicy miejskich przychodni "Lecznicza", "Tatrzańska", ZOZ-Bałuty, Polesie i Śródmieście oraz szpitala w Tuszynku.

"To chyba nie jest przypadek, że to miejskie placówki nie dostały kontraktów. Nagle wszyscy popełniliśmy błąd?" - mówiła PAP Halina Chłopecka ze Związku Pielęgniarek i Położnych z przychodni "Lecznicza". Jak powiedziała, przychodnia ta utraciła kontrakt na ortopedię, okulistykę, rehabilitację, neurologię dla dorosłych i laryngologię dla dzieci.

"To oznacza brak pieniędzy i likwidację stanowisk pracy. To jest poradnia z ogromnymi tradycjami, zapewniająca pełną kompleksowość, a pacjent ma w niej wszystko od a do z. Zarzucamy NFZ, że nowe placówki i ich oferty nie zostały właściwie sprawdzone" - dodała Chłopecka.

Przedstawiciele protestujących wręczyli petycje dyrektorowi łódzkiego oddziału NFZ Janowi Bieńkiewiczowi. Według niego w wielu przypadkach przychodnie złożyły słabe oferty. "Jeżeli przychodnia neurologiczna nawet nie zadbała o to, żeby mieć umowę z kimkolwiek, kto może dla niej wykonać badanie EEG, to wydaje mi się, że jest to lekceważenie pacjenta, bo tak naprawdę sami sobie nie dali szansy. Takich przykładów mamy więcej" - mówił dziennikarzom Bieńkiewicz.

Jak powiedział, problemem jest, czy przychodnie były wystarczająco przygotowane do konkursu. Podkreślił, że wymagania były wcześniej znane. "Tak się złożyło, że ci, którzy wygrali, przygotowali się do tych konkursów, ściągnęli sprzęt a przynajmniej mieli pozawierane umowy na ten sprzęt po to, żeby był dostępny dla pacjentów" - dodał.

Przyznał, że po sygnałach o nieprawidłowościach dot. stanu sanitarnego NFZ i Sanepid przeprowadził kilka kontroli w placówkach, które wygrały konkursy. "Te zastrzeżenia się nie potwierdziły" - dodał.

Zapowiedział kontrolę wszystkich podmiotów, które startowały w konkursie. "W przypadku, kiedy doszło do oszustwa, oczywiście będziemy to tępili. Myśmy pierwsze zawiadomienie do prokuratury już wysłali. Będziemy kontrolowali, zaczynamy od tych miejsc, gdzie mieliśmy sygnały o nieprawidłowościach" - powiedział szef łódzkiego NFZ.

Pracownicy miejskich przychodni zapowiadają kolejny protest 30 stycznia przez Urzędem Miasta Łodzi.

Według wyliczeń Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych łódzkiego magistratu w 2012 r. miasto może stracić nawet 15 mln zł z powodu przegranych w konkursach na kontrakty dot. ochrony zdrowia. Do NFZ trafiło kilkadziesiąt odwołań z miejskich przychodni specjalistycznych w Łodzi, które nie dostały kontraktów, mimo że - jak przekonują - dysponują nowoczesnym sprzętem i wysoko wykwalifikowanym personelem medycznym. (PAP)

szu/ abr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)