Przed łódzkim sądem okręgowym rozpoczął się w piątek proces 26-letniego Łukasza Z., który rok temu kilkakrotnie wywoływał w Łodzi fałszywe alarmy bombowe. Mężczyzna był już karany za tego typu przestępstwa. Teraz grozi mu kara do 12 lat więzienia.
Ze względu na "ważny interes społeczny i możliwość naruszenia dobrych obyczajów" sąd zdecydował o wyłączeniu jawności rozprawy.
Według prokuratury, w lutym ub. roku 26-latek wywołał alarmy bombowe - w jednej ze szkół, kinie Silver Screen i łódzkim sądzie okręgowym. W kinie spowodował alarm także miesiąc wcześniej. W każdym z tych przypadków konieczna była ewakuacja, a alarmy spowodowały straty w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych oraz zaangażowanie policji, pogotowia, straży pożarnej i służb miejskich.
Według śledczych, mężczyzna dzwonił z telefonów komórkowych i budek telefonicznych. Został zatrzymany w swoim mieszkaniu w dzielnicy Górna; ustalono, że leczył się w poradni zdrowia psychicznego. Policjantom opowiadał, że chciał zaistnieć w mediach, a alarm w sądzie był "zemstą" za wcześniejsze skazanie go na trzy lata więzienia za spowodowanie fałszywego alarmu.
Prokuratura oskarżyła go o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób przez grożenie podłożeniem ładunków wybuchowych. Policjantom Łukasz Z. przyznał się do spowodowania czterech fałszywych alarmów bombowych; w prokuraturze wszystko odwołał i nie przyznał się do zarzucanych czynów. (PAP)
szu/ bno/ rod/