Łódzka prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie kradzieży 700 gramów silnie toksycznego azotanu rtęci z jednego z laboratoriów Politechniki Łódzkiej. Zawiadomienie o kradzieży złożyły władze uczelni.
Jak poinformował w środę PAP rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania, z informacji otrzymanych z Politechniki Łódzkiej wynika, że brak substancji stwierdzono podczas corocznej inwentaryzacji. Brakowało dwóch słoików. Sprawa trafiła do policji i prokuratury.
Początkowo uczelnia na własną rękę próbowała wyjaśnić sprawę, ale nie udało się tego zrobić. Zawiadomiono policję i prokuraturę.
"Postępowanie toczy się w sprawie kradzieży 700 gramów azotanu rtęci oraz posiadania bez pozwolenia substancji, która może stanowić zagrożenie dla życia bądź zdrowia ludzi. Grozi za to 8 lat więzienia" - powiedział Kopania.
Dodał, że prokuratura koncentruje się na ustaleniu sprawców kradzieży i wyjaśnieniu okoliczności, w których do niej doszło. Śledczy przesłuchali już w tej sprawie kilka osób. Trwają inne czynności, ale ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie chce o nich informować.
O kradzieży azotanu rtęci napisał we wtorek "Express Ilustrowany" w Łodzi. Według gazety substancja, przypominająca gruby cukier, zamknięta była na kłódkę w czarnej szafie z naklejką przedstawiającą trupią czaszkę w żółtym trójkącie i z napisem "trucizna". Ponieważ bardzo rzadko jest wykorzystywana przy doświadczeniach, po spisie miała zostać zutylizowana.
Jak podał "EL", ze względu na silną toksyczność substancji czujność wzmożono również w łódzkich Zakładach Wodociągów i Kanalizacji. Azotan rtęci bardzo łatwo rozpuszcza się w wodzie.
Azotan rtęci jest groźny nie tylko ze względu na swoją toksyczność. Może być też używany do produkcji piorunianu rtęci, stosowanego jako inicjujący materiał wybuchowy w spłonkach i zapalnikach. (PAP)
jaw/ bno/ jra/