Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódź: Sąd prawomocnie uniewinnił oskarżonego o zabójstwo staruszki

0
Podziel się:

Łódzki sąd apelacyjny prawomocnie uniewinnił w czwartek 31-letniego Pawła G. z
Łowicza, oskarżonego o zabójstwo 82-latki z tego miasta. Proces miał charakter poszlakowy. 31-latek
przebywał w areszcie 1,5 roku. Zapowiedział, że będzie domagał się odszkodowania.

Łódzki sąd apelacyjny prawomocnie uniewinnił w czwartek 31-letniego Pawła G. z Łowicza, oskarżonego o zabójstwo 82-latki z tego miasta. Proces miał charakter poszlakowy. 31-latek przebywał w areszcie 1,5 roku. Zapowiedział, że będzie domagał się odszkodowania.

Sąd odwoławczy utrzymał w mocy czerwcowy wyrok łódzkiego sądu okręgowego. Nie uwzględnił apelacji prokuratury, która domagała się uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania; uznał ją za "całkowicie bezzasadną". Paweł G. od początku nie przyznawał się do winy; oskarżenie w pierwszej instancji domagało się dla niego kary 25 lat więzienia.

Sąd apelacyjny uznał, że w tej sprawie nie da się wyprowadzić z materiału dowodowego wniosku o winie oskarżonego.

Do zbrodni doszło 22 grudnia 2010 r. w Łowiczu. Zwłoki uduszonej staruszki znalazł Paweł G., który garażował na jej posesji samochód; pomagał jej także w codziennych pracach domowych. W dniu tragedii odśnieżał podjazd do garażu.

Lekarz stwierdził, że kobieta zginęła najwyżej dwie godziny przed znalezieniem zwłok. Z mieszkania zniknęła jej złota biżuteria. Policjanci zabezpieczyli na miejscu m.in. odciski palców i ślady zapachowe. Według prokuratury próbki zapachów z kabla, którym uduszono kobietę i z jej nadgarstków były zgodne z zapachem oskarżonego. W ocenie prokuratury ofiara musiała też znać zabójcę, skoro wpuściła go do domu.

Oskarżony od początku nie przyznawał się do winy. Utrzymywał, że traktował starszą panią jak babcię i często u niej bywał.

Pawłowi G. groziło nawet dożywocie.

Uniewinniając oskarżonego Sąd Okręgowy w Łodzi podkreślił, że proces miał charakter poszlakowy. W ocenie sądu jedyny dowód pochodzi z opinii osmologicznej i świadczy o tym, że oskarżony mógł mieć kontakt z ciałem ofiary i jest to dowód specyficzny. Sąd przypomniał, że oskarżony często przebywał w tym mieszkaniu i powołał się na orzecznictwo m.in. Sądu Najwyższego wskazujące, by do dowodów z opinii osmologicznej podchodzić bardzo ostrożnie.

Oprócz tej poszlaki - w ocenie sądu pierwszej instancji - żadnych innych dowodów nie było. Są natomiast zeznania świadków, którzy widzieli oskarżonego w czasie, gdy nastąpiła zbrodnia. Nie ustalono też motywu. Na ciele ofiary i w mieszkaniu nie odnaleziono śladów biologicznych wskazujących na oskarżonego; zabezpieczono natomiast na szklance ślady DNA dwóch innych osób.

Od wyroku odwołała się prokuratura. Oskarżenie przekonywało, że materiał dowodowy wskazuje, że to oskarżony dopuścił się zbrodni. Prokurator podnosił sprawę śladów zapachowych i odcisków oskarżonego znalezionych w mieszkaniu; chciał, żeby sąd pierwszej instancji jeszcze raz ocenił materiał dowodowy. Przeciwnego zdania była obrona, która chciała utrzymania wyroku w mocy.

Sąd apelacyjny utrzymując wyrok uniewinniający raz jeszcze podkreślił, że dowód z badań osmologicznych to dowód, co do którego znaczenia jest wiele sporów i jest trudny do weryfikacji. Zarówno w przypadku śladów zapachowych, jak i odcisków palców oskarżonego znalezionych w mieszkaniu sąd ocenił, że byłyby to ważne dowody, gdyby była to pierwsza obecność oskarżonego w tym domu. Wiadomo jednak, że bywał on w nim wcześniej wielokrotnie; także dzień przed zbrodnią.

Sędzia Paweł Misiak podkreślił, że nie da się wyprowadzić z materiału dowodowego wniosku o winie oskarżonego. "Nie da się połączyć tego wszystkiego w jeden i jedyny wniosek wynikający z materiału dowodowego, że to właśnie ten osobnik jest sprawcą zabójstwa" - mówił sędzia Misiak.

Obrońca oskarżonego mec. Paweł Sobczak przyznał, że przyjął wyrok z ogromną ulgą i satysfakcją. Podkreślił, że bał się rozstrzygnięcia, bo była to sprawa o zabójstwo, ale jeszcze w śledztwie nabrał przekonania co do niewinności klienta.

Paweł G. nie krył radości po ogłoszeniu wyroku. "Jestem szczęśliwy, wiedziałem, że to nastąpi, nie wiedziałem kiedy, ale byłem pewien, bo nic nie zrobiłem" - mówił. Zapowiedział jednocześnie, że będzie domagał się odszkodowania za 1,5 roku spędzone w areszcie. "To nie ulega żadnej wątpliwości. Zostałem skrzywdzony i wydaje mi się, że po prostu to mi się należy" - powiedział PAP Paweł G.

Prokuraturze przysługuje wniesienie kasacji do Sądu Najwyższego. (PAP)

szu/ bos/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)